wtorek, 30 listopada 2010

Ze starostą felińskim do Wołoch - Sasowy Róg 1612

W lipcu 1612 roku Stefan Potocki, późniejszy wojewoda bracławski, starosta feliński i kamieniecki [edit - jak słusznie wskazał mi Zbigniew Chmiel, Potocki w 1612 roku nie piastował jeszcze tytułu wojewody bracławskiego ani starosty kamienieckiego] poprowadził wyprawę do Mołdawii. Jej celem było obalenie popieranego przez Turków i Tatarów hospodara Stefana Tomże i osadzenie na jego tronie Konstantyna Mohyłę. Ekspedycja ta cieszyła się poparciem króla Zygmunta III, który miał nakazać hetmanowi Żółkiewskiemu by ten wysłał część podległych sobie żołnierzy kwarcianych dla wsparcia Potockiego. Wyprawa licząca przynajmniej 4000 żołnierzy (w dużej części prywatnych zaciągów magnackich) została jednak 19 lipca 1612 roku w bitwie pod Sasowym Rogiem rozbita przez wojska mołdawsko-tatarskie. Potocki i Mohyło wpadli do niewoli, Polak trafił jako jeniec na dwór sułtana, były hospodar zaś utonął przy próbie ucieczki w czasie drogi na Krym. Żołnierze Potockiego ponieśli ciężkie straty, jak pisał ormiański kronikarz: Wziętych do niewoli bojarów Tomża kazał zgładzić, a byli to wielcy panowie. A w czasie kaźni Tomża siedział i obserwował wraz ze swoimi rycerzami. Kaźnili oni 36 bojarów. Po kaźni nakazał on zerwanie skóry wraz z twarzami z czaszek, zaszyć, nadziać słomą, powiesić i wysuszyć. I codziennie o te wypchane głowy dbano, t.j. czesano i wycierano. I każdego dnia cieszono się i strzelano z armat. A po dwóch tygodniach kazał złożyć te głowy do beczek, przełożył słomą i odesłał Sułtanowi tureckiemu. Wysłał mu także w podarunku 400 polskich szlachciców. A ciała tych 36 zabitych bojarów kazał pochować w mogile na miejscu kaźni. Informacja ta pokrywa się zresztą z listą która jest głównym powodem niniejszego wpisu. Chodzi mianowicie o Wojsko do Wołoch z panem Stefanem Potockim starostą felińskim prowadząc na państwo wołoskie szwagra hospodara Mogiłę. Znajdujemy tam listę chorągwi biorących udział w wyprawie, ich liczebność i losy dowódcy. Spis poniżej, komentarze w nawiasach mojego autorstwa:
Usarze.
Rota jego mci pana Kamińskiego zginęła. [być może chodzi tu tak naprawdę o rotę Stefana Potockiego, który był starostą kamienieckim?]
Pan Jordanowski koni 200 zginął.
Pan Dworzycki koni 150 uszedł. [prawdopodobnie chorągiew kwarciana z nowego zaciągu w 1612 roku]
Pan Ujazdowski koni 160 uszedł. [chorągiew kwarciana]
Pan Chomentowski koni 100 zginął. [chorągiew kwarciana]
Pan Tworzański koni 100 zginął. [chorągiew kwarciana]
Pan Sieniuta koni 100 – [tak w zapisie, być może brak danych?]
Pan Orzechowski koni 100 zginął.
Pan Jordan Spytek koni 100 – [tak w zapisie, być może brak danych?]
Pan Kreżelowski koni 100 uszedł. [prawdopodobnie chorągiew kwarciana z nowego zaciągu w 1612 roku]
Pan Plichta koni 100 zginął.
Pan Kłodnicki koni 100 zginął.
Pan Stroicz koni 100 zginął.
Pan Sobiekurski koni 100 zginął.
Pan Stanisław Potocki koni 200 zginął powiadają i z bratem Jerzym. [prawdopodobnie chorągiew kwarciana]
Pan Malecki koni 200 zginął.
Kozacy. [jazda kozacka]
Pan Zahorowski koni 100 zginął.
Pan Chański koni 100 uszedł.
Pan Wasilkowski koni 100 uszedł. [prawdopodobnie chorągiew kwarciana z nowego zaciągu w 1612 roku]
Pan Marek koni 200 uszedł. [chorągiew kwarciana]
Pan Krzemieniecki koni 200 zginął.
Pan Chrzanowski koni 100 zginął.
Pan Łużkowski koni 100 zginął.
Profesor Jan Wimmer w Wojsku i skarbie… wspomina jeszcze o jednym spisie, w którym widnieje liczba 1200 piechoty i 4000 Kozaków.
Niestety nie znalazłem żadnego dokładniejszego opisu bitwy, a szkoda, chętnie dowiedziałbym się w jakich to warunkach polska ekspedycja, mająca wszak w swym składzie sporo husarii, została zupełnie rozbita.

Bez długiej strzelby i pałaszów - rajtaria RON w wojnie smoleńskiej

Wojna smoleńska 1632-1634 to niezwykle ciekawe pole badawcze w kwestii organizacji i działania oddziałów ‘cudzoziemskich’ w armiach RON.  Jako że do tej pory konflikt ten pojawiał się zbyt często na blogu, pora to nadrobić. Wszak, jak napisał o królu Władysław IV Kazimierz Leon Sapieha króla bierze przed sobą Gustawową miarę wojowania, chce mieć więcej w wojsku cudzoziemskim obyczajem ćwiczonego ludu aniżeli polskiego husarza. Na pierwszy ogień idzie rajtaria. Niestety mam ograniczoną ilość informacji, więc potraktujmy to jako pierwsze podejście do tematu…
W zgrupowaniu hetmana Krzysztofa Radziwiłła, które na przełomie 1632 i 1633 roku widzimy pod Krasnem (skąd szarpało armię moskiewską oblegającą Smoleńsk) widzimy początkowo tylko jedną chorągiew rajtarii. Była to licząca 179 koni (chociaż etatowo miała mieć ich 200) kompania dobrego znajomego – wojewodzica smoleńskiego Mikołaja Abrahamowicza. Kornet ten popisał się 16 lutego, acz jednostka miała poważne braki w wyposażeniu, ci się popisowali bez długiej strzelby i pałaszów. Jak się wydaje do tego zgrupowania dołączyły potem (w marcu?) jeszcze inne oddziały rajtarów, prawdopodobnie dwie roty Szmelinga (200 i 100 koni, ta druga początkowo miała być dowodzona przez Tyzenhauza). Mikołaj Abrahamowicz dowodził pod komendą hetmana Radziwiłła pułkiem jazdy, w skład którego wchodziły dwa kornety rajtarii – zapewne samego pułkownika i Szmelinga (?).  Rajtarzy wojewodzica smoleńskiego wzięli udział 3 marca 1633 roku w ataku na pozycje moskiewskie Prozorowskiego, tworząc dywersję by umożliwić przedostanie się posiłków do Smoleńska. W czerwcu 1633 roku widzimy obydwu pułkowników – Abrahamowicza i Szmelinga – na czele swoich oddziałów atakując czaty moskiewskie pod samym obozem Szeina.
W ramach organizacji armii odsieczowej w 1633 roku zakładano aż 13 kornetów rajtarii liczących 1700 koni, włącznie z tymi które od zimy 1633 roku działały pod komendą Radziwiłła. Były to:
- kompania króla Władysława IV pod porucznikiem Janem Sejem-Manteuffelem – 120 koni (chociaż popis z obozu na Bajowie z 28 sierpnia 1633 roku wymienia 200 rajtarów Jego Królewskiej Mości).
- kompania Mikołaja Abrahamowicza  -200 koni
- dwie kompanie [Henryka] Szmelinga – 200 i 100 koni (lub po 150 koni każda)
- kompania Gaudina  (Gadina) – ta i pozostałe kompanie po 120 koni
- kompania Sierakowskiego
- 3 kompanie Reinholda [czyżby chodziło o Reinholda Rosena?]
- 2 kompanie Olszara (Olszusa)
- kompania Sakina
- kompania Tyzenhauza
Zaciągi i organizacji oddziałów rajtarskich napotkały spore trudności, zapewne tak w kwestii  materiału ludzkiego jak i wyposażenia. Niektóre kornety dotarły pod Smoleńsk dopiero we wrześniu i październiku 1633 roku – np.  1 października do armii dołączyły dwie roty rajtarskie.
Kornet porucznika Seja towarzyszył monarsze w drodze do armii pod Smoleńskiem. 7 września 1633 roku oddziały rajtarii biorą udział w ataku na pozycje moskiewskie Mattissona,  wtedy to ginie pułkownik Henryk Szmeling. Rajtarzy biorą także udział w szturmach z 21 września – nie jestem praktycznie jednak w stanie zidentyfikować które jednostki i gdzie dokładnie rzucono do walki. Kornet Tyzenhauza walczył na lewym skrzydle, w ramach zgrupowania Kazanowskiego. Rajtaria Abrahamowicza z kolei wchodziła w skład grupy hetmana Radziwiłła i wraz z husarią niespodziewanie z zasadzki zaatakował próbujących kontratakować przeciwników, uciekających do Dniepru gonili, gdzie Moskwa brodu nie patrząc, w Dniepr wpadali i bardzo wiele ich tonęło. Z kolei 28 września kornet Abrahamowicza i kornet poległego Szmelinga (pod komendą Abrahamowicza?) wraz z chorągwiami husarskimi Mirskiego i Pawła Sapiehy odparły atak moskiewskiego regimentu rajtarii d’Eberta, oddziały RON miały jednak w tym starciu ponieść spore straty.
19 października 1633 roku wśród oddziałów walczących z atakującymi wojskami moskiewskimi  widzimy roty Seja i Sierakowskiego.  Sej, tytułowany zresztą przez hetmana Radziwiłła oberszterem i przełożonym nad gwardię WKM. miał polec w walce – na posłudze WKM. żywot dokończył.
W połowie grudnia 1633 roku rotę Tyzenhauza widzimy w składzie zasadzki pod wzgórzem Dziewiczym – obok kozaków, husarii i piechoty. Nie znalazłem jednak dalszych informacji o udziale rajtarii w walkach, poza notką że kornet rajtarii JKM (ex-Seja) był jedną z jednostek która miała eskortować Szeina pod Wiaźmę. 

poniedziałek, 29 listopada 2010

Wszyscy zaś paszowie z oddziałami swej jazdy nadwornej...

Tym razem Silahdar Mehmed aga z Fyndykły, oczywiście dzięki tłumaczeniu Zygmunta Abrahamowicza, przedstawi nam szyk armii tureckiej szykującej się do odparcia odsieczy Wiednia. Bardzo interesująca lista, gdzie znajdujemy imiona poszczególnych bejlerbejów i innych dowódców, a także liczebność podległych im wojsk – tak wojsk nadwornych jak i sipahów lennych. Rzecz według mnie bardzo ciekawa, wszak tego typu dane dotyczące armii tureckiej są raczej skąpe.
Dzisiaj wielki serdar wezwał do swego namiotu Abaza Sary Husejna paszę, wezyra Kara Mehmeda paszę, Dęli Bekira paszę, Binamaz Chalila paszę, agów sipahiów i silahdarów tudzież dżebe-dżibaszego i topczybaszego. Po blisko godzinnej naradzie w [wiadomej] materii zapadło jednomyślne postanowienie takiej oto treści:
— Po nadejściu nieprzyjaciół wiary wszyscy, którzy siedzą w okopach, nadał pozostaną na swoich odcinkach, wszyscy zaś paszowie z oddziałami swej jazdy nadwornej i jazdą ze swoich ejaletów ruszą na nieprzyjaciół oraz podejmą bitwę i walkę z nimi. Gdy z łaski Ałłaha ich odeprzemy i pokonamy, zdobędziemy wówczas przemocą również i zamek.
Potem zarówno sam [wielki serdar], jak też wszyscy [wymienieni] dosiedli koni oraz pojechali obejrzeć drogi, którymi giaurzy mieli nadciągnąć z prawa i lewa.
Po powrocie, skoro tylko znalazł się w swoim namiocie, wielki serdar wyznaczył bejlerbeja dijarbekirskiego wezyra Kara Mehmeda paszę z dwoma tysiącami jego dworu i wojska z jego ejaletu na dowódcę forpoczty. U jego boku na rozkaz [serdara] stanęli w pogotowiu: bejlerbej siwaski Binamaz Chalil pasza z tysiącem pięciuset swoich ludzi, bejlerbej aleppski Dęli Bekir pasza z tysiącem swych ludzi i bejlerbej adański Dęli Emir Mehmed pasza z dziewięciuset swoimi ludźmi. Razem stanowiło to pięć tysięcy czterysta jezdnych wojowników muzułmańskich.
Bejlerbejowi budzińskiemu Kodża Arnawud Ibrahimowi paszy na czele czterech tysięcy jego dworu i wojska z jego ejaletu powierzył on pilnowanie drogi obok kościoła na górze, na lewo od obozu wojsk monarszych. U boku tego na rozkaz serdara stanęli w pogotowiu: bejlerbej bośniacki wezyr Chyzyr pasza z dwoma tysiącami swych dworzan i wojska ze swego ejaletu, bejlerbej kara-mański Sziszman Mehmed pasza z tysiącem swych dworzan i wojska ze swego ejaletu, bejlerbej maraski Omer pasza z tysiącem dwustu swoich dworzan i wojska ze swego ejaletu, bejlerbej ujvarski Szejchogłu Ali pasza z pięciuset ludźmi swego dworu i wojskiem ze swego ejaletu, administrator sandżaku saruchańskiego Szejchogłu Ahmed pasza z sześciuset janczarami damasceńskimi i posiadaczami timarów oraz z trzema setkami swych dworzan, administrator sandżaku bołujskiego Kadyogłu Husejn pasza z trzystu dworzanami, administrator sandżaku tekkeńskiego Arab Ali pasza z dwustu żołnierzami nadwornymi; bej egipski z tysiącem ludzi, administrator sandżaku hamidzkiego Chazinedar Hasan pasza z czterema setkami żołnierza nadwornego, administrator sandżaku ajdyńskiego Ahmed pasza z pięcioma setkami żołnierza nadwornego, administrator sandżaku menteszeńskiego Charmusz Mehmed pasza z dwiema setkami wojska nadwornego, kwatermistrz Hasan pasza ze stu pięćdziesięcioma żołnierzami nadwornymi, administrator sandżaku kajserijskiego Dęli Dilawer pasza ze stu pięćdziesięcioma ludźmi swego dworu, administrator sandżaku iczelskiego Abdulmumin pasza z dwustu ludźmi swego dworu, administrator sandżaku hercegowińskiego Mustafa pasza z trzystoma ludźmi swego dworu, administrator sandżaku karahisarisahibskiego Dęli Omer bej z dwustu ludźmi swojego dworu, administrator sandżaku kan-kyryjskiego Husejn bej ze stoma pięćdziesięcioma ludźmi swojego dworu, administrator sandżaku wizeńskiego Weli bej ze stu pięćdziesięcioma ludźmi swojego dworu, administrator sandżaku bejszehirskiego  Mehmed bej, a ponadto pięć tysięcy janczarów, tysiąc pięciuset dżebedżich, trzy tysiące sipahiów z czterech niższych formacji — razem dwadzieścia trzy tysiące muzułmańskich gazich.
Do wszystkich wymienionych zostały mianowicie rozesłane rozkazy, a oni natychmiast rozstawili się wzdłuż Dunaju, wokół obozu wojsk monarszych — na prawo i na lewo od niego oraz poza nim, aż po miejsce, gdzie stał wezyr Abaza Sary Husejn pasza, oraz rozbili tam swoje namioty.
Chan jegomość jeszcze na początku oblężenia otrzymał był rozkaz, aby wraz z wojskiem tatarskim stał na straży kamiennego mostu Aleksandra na Dunaju, o sześć godzin powyżej Wiednia. Był on w stanie nie dopuścić wojska niemieckiego i polskiego do mostu, ale mimo to nie przeszkodził mu w tym, wiec całe ono, oddział za oddziałem, przeszło [przez ów most] i ruszyło na wojska muzułmańskie.

Besztalungi króla Władysława

Król Władysław IV planował w 1646 roku utworzenie silnej armii na czele której mógłby rozpocząć wojnę turecką. W ramach poświęcania temu władcy nieco więcej miejsca na blogu  - wszak to za jego panowania ‘rozkwitał’ autorament cudzoziemski – ciekawa informacja na temat zaciągów do owej wyprawy. Ocenia się, że królowi udało się utworzyć oddziały cudzoziemskie na łączną sumę 8400 żołnierzy (a być może i więcej)  - komputy z epoki określają formacje jako piechotę i dragonią, acz w tym ostatnim przypadku część utworzonych jednostek to regimenty rajtarii. Na skutek nacisków szlachty król musiał te siły rozwiązać, sejm zezwolił mu jedynie na pozostawienie zwiększonego stanu gwardii (1200 stawek żołdu: regiment pieszy + po oddziale przybocznych dragonów i rajtarów). Władysław IV planował jednak wojnę z niesamowitym rozmachem, nieco nie licytującym z możliwościami skarbu… Hubert Walderode, rezydent cesarski w Warszawie, miał w maju 1646 roku wspomnieć w liście do Ferdynanda II, że Władysław IV wydał 20 patentów na regimenty. Próba zwiększenia armii na tym się jednak nie skończyła, tenże Walderode w liście z 16 czerwca 1646 roku przedstawił otrzymaną z kancelarii królewskiej pełną listę aż 133 patentów na łączną sumę 42 200 żołnierzy (sic!). Są one rozpisane jako:
- 60 patentów po 100 żołnierzy każdy
- 46 patentów po 200 żołnierzy każdy
- 2 patenty po 400 żołnierzy każdy
- 2 patenty po 500 żołnierzy każdy
- 1 patent na 600 żołnierzy
- 15 patentów na 1000 żołnierzy każdy
- 6 patentów na 1200 żołnierzy każdy
- 1 patent na 2400 żołnierzy
Widzimy więc, że są one bardzo zróżnicowanej wielkości, gros patentów to te na kompanie/kornety, mamy jednak i sporę liczbę besztalungów na regimenty. W liście Walderode zapisał także nazwiska wszystkich oficerów którzy owe patenty otrzymali – wspomina o tym Wiktor Czermak w pracy Plany wojny tureckiej Władysława IV. Niestety nazwisk tych nie podał, prof. Mirosław Nagielski w swojej pracy o gwardii Władysława IV podaje w przypisie do tej informacji sygnaturę PAN Kraków, rkps 8676, str. 22-24. Być może więc lista owa przetrwała do naszych czasów? Byłaby to niezwykle ciekawa lektura, bardzo pożyteczna w kontekście badania autoramentu cudzoziemskiego w armiach RON.
Oczywiście większość z owych patentów/besztalungów pozostała tylko na papierze i nigdy zaciągnięto tak dużej liczby żołnierzy. Oficerowie nie otrzymywali bowiem wraz z patentem pieniędzy na zaliczki dla żołnierzy, a jako to napisał W. Czermak trudno było zwabić ludzi na słowo, jeszcze trudniej utrzymać ich – bez pieniędzy. Jak wiemy plan kampanii wojennej nigdy nie wszedł w życie, z takim trudem zaciągnięte wojsko zostało rozwiązane. A już dwa lata później gwardziści zmarłego króla mieli stanąć przeciwko zbuntowanym Kozakom Chmielnickiego…


sobota, 27 listopada 2010

Sztandary ks. Janusza

[ Pomysł na kolejny wpis podsunął mi Tomek ‘Sahajdaczny’ Filipkowski – wielkie dzięki za sugestię o regimencie Janusza Radziwiłła Tomku! ]
W spisie tykocińskim Janusza Radziwiłła który cytowałem wymienionych było kilka sztandarów – niektóre dosyć konfudujące (owe żółte sztandary). Przypominam wycinek z listy:
Chorągiew biała z orłem czarnym usarska [czarny orzeł oczywiście radziwiłłowski więc możemy identyfikować ów sztandar jako należący do wojsk Radziwiłła – być może jego chorągwi służącej w armii litewskiej]
Chorągwi żółtych regimentowych siedm [ten wpis jest zaskakujący, ale mam na jego temat hipotezę – patrz niżej]
Chorągiew Pana Gąsiewskiego [Gosiewskiego] piesza polska żółta z białym i błękitnym krzyżem. Lisztwa czarna. [chodzi zapewne o sztandar chorągwi piechoty polskiej hetmana Gosiewskiego]

Chorągiew kozacka czarna z białym krzyżem z czerwoną listwą [chorągiew Radziwiłła?]

Kornet rajtarski haftowany stary [z regimentu hetmana Radziwiłła?]

Chorągiew błękitna nowa kitajczana, ze trzema koronami żółtemi [trzy korony – czyli herb Wazów?]

Faktem jest jednak, że możemy odnaleźć nieco więcej informacji o sztandarach w oddziałach Radziwiłła – może warto by się temu przyjrzeć?

W marcu 1633 roku Janusz Radziwiłł, bawiący wtedy w krajach niemieckich i Niderlandach, otrzymał besztalung na liczący 1000 żołnierzy regiment piechoty cudzoziemskiej – jednostka ta wzięła udział w odsieczy Smoleńska. W liście datowanym na 4 sierpnia 1633 roku, a wysłanym z Hamburga do Piotra Kochlewskiego (sekretarza Krzysztofa II Radziwiłła) znajdujemy niezwykle ciekawe informacje. Po pierwsze, że król Władysław IV zastrzegł niebieski kolor sztandarów dla swojego regimentu gwardii, przez co nie mógł go użyć Radziwiłł – bardzo się dobrze stało, żeś mi W.M. o woli J.K.M. z strony błękitnej wywołanej barwy oznajmił, bo jużem był chciał dać sobie błękitne z białym chorągwie robić. Czytamy też jaki to ‘adres’ (czyli inskrypcję) miał widnieć na sztandarze regimentu Radziwiłła. Adres któryś W.M. dał na chorągwie, bardzo mi się spodobał; a co więcej, żeś W.M. nie wiedząc myśl moją zgadnął, bom ja też taki chciał dać napis: Na około ręki trzymającej miecz obnażony, z jednej strony: Pro religijne, pro Patria, z drugiej: pro Rege, pro Deo.

W czerwcu 1637 roku król Władysław IV nakazał Januszowi Radziwiłłowi by ten na 6ty dzień miesiąca Września w Warszawie z pocztem porządnie i świetno stanął. Poczet ów miał być złożony z husarii, jak czytamy dalej w liście proporce u kopij, takim kształtem radzibyśmy widzieli jakich Chorągwi Naszej [dworzańskiej?] towarzystwo używa, do czego i W. T. kopji swoich proporce, z kitajki białej i czerwonej bez szachowania, stosować będziesz. Jak widzimy sugestia królewska była dosyć szczegółowa…

Sztandary piechoty (więc zapewne i regimentu hetmana Janusza Radziwiłła) widzimy na obrazie Abrahama van Westervelta, ukazujących wjazd do Kijowa w 1651 roku. Za opisem płk. Gembarzewskiego: chorągiew część górna i dolna żółte, boczne czarne, płomienie granatu czerwone oraz chorągiew błękitna z krzyżem czarnym z obrzeżeniem żółtym. Pierwszy opis, wskazujący na żółty sztandar, podaje nam wskazówkę co do owych sztandarów z 1655 roku – być może w Tykocinie zdobyto chorągiew dawnego regimentu hetmana? Tenże artysta ukazał nam i kampanię 1649 roku – trzy sztandary widzimy na przywiezieniu rannego Michała Krzyczewskiego…, w tym przynajmniej jeden należy do oddziału cudzoziemskiego. W Ataku jazdy litewskiej… dobrze widoczny jest z kolei sztandar z krzyżem maltańskim. Mistrzowi van Westervaltowi poświęcimy kiedyś jednak inny wpis, na który zdecydowanie zasługuje.

Póki co tyle informacji, zachęcam do dyskusji, bo też i temat wydaje się bardzo ciekawy. 

czwartek, 25 listopada 2010

Przerywnik filmowy - śmichy chichy

Tym razem nietypowo, bo komedia – czechosłowacki film Blaznova Kronika z 1964 roku. Akcja dzieje się w roku 1625, bohater walczy w ramach armii Mansfelda przeciw katolikom.  Bitwa oczywiście ahistoryczna jak cię mogę, ale mnie osobiście zauroczyło, bo nigdy o tym filmie nie słyszałem. Zawsze to jakieś odmienne ukazanie Wojny Trzydziestoletniej…

środa, 24 listopada 2010

Uroki życia dyplomaty (w Roku Pańskim 1635)

Jak ciężkie i ryzykowne może być życie dyplomaty możemy się chociażby przekonać z poniższej relacji Claude'a de Mesmes, hrabiego d'Avaux. Był on francuskim ambasadorem nadzwyczajnym, pośredniczącym w polsko-szwedzkich negocjacjach w 1635 roku. W swym liście z 2 września opisał jak to:
Nakoniec po czterodzielnym w tym względzie sporze, bardzo cierpkim z jednej i z drugiej strony, gdyśmy w tej rzeczy naradzali się z Komissarzami Polskimi, Szwedzcy kazali uderzyć w trąby i bębny i nas zostawili na miejscu z niczem, nawet się niepożegnawszy z nami. Ta junakieria obraziła tak dalece, Polskich Komissarzy, że się zapalili gniewem mówiąc, iż oni także sprawią Szwedom, ale wcale inną muzykę. Co zasłyszawszy Polskie kompanie piesze w pobliżu stojące, w mgnieniu oka porywają się do broni, rzucają się na Szwedów, i sześciu z nich natychmiast pada. W tej samej chwili nadbiega 400 czy 500 husarzów (są to ułani Polscy okryci skórami tygrysów, lub lampartów, z ogromnemi na barkach skrzydłami), spuszczają do boju włócznie i spieszą uderzyć na Jazdę Finlandzką, stojącą u straży Szwedzkich Komissarzów. Piechota jednej i drugiej strony, już tylko o 30. kroków była od siebie. W tym zgiełku, my, prawdziwi pojednawcy tego rozruchu, musieliśmy stanąć między dwa nieprzyjacielskie wojska i nastawić im piersi i głowy. Mimo to jednak kilku żołnierzy, najwięcej naprzód posunionych, strzeliło do siebie, a sam Kanclerz Polski wstrzymując swoich zapalczywych ułanów, o mało co nie był stratowany. 

wtorek, 23 listopada 2010

Hajducy, silne chłopy

Przepiękny opis hajduków z Encyklopedii Staropolskiej Zygmunta Glogera. Rzecz co prawda napisana na przełomie XIX i XX wieku, ale tak zgrabna, że nie mogę się powstrzymać przed wrzuceniem na blog.
Hajduk (z węgierskiego hadi – wojenny), nazwa lekkiej piechoty nadwornej panów węgierskich, oznaczała zwłaszcza podczas wojen z Turkami wojsko nieregularne, w służbie u magnatów lub w twierdzach granicznych zostające. Do Polski robił z nich zaciągi już Zygmunt August, ale całymi regimentami wprowadził Stefan Batory. Byli używani przy oblężeniu Połocka (r. 1579) i Wielkich Łuk (r. 1580) do podkopywania się pod wały i podpalania drewnianych palisad. Odtąd znajdowali się zwykle w składzie wojsk hetmańskich lekko uzbrojeni w samopały (broń bez zamka) i siekiery. Władysław IV zastąpił ich piechotą niemiecką. Przy marszałkach wielkich pozostało po jednej chorągwi „węgierskiej” aż do końca Rzplitej, ale przypominały one dawnych hajduków tylko ubraniem opiętem, pełniły zaś służbę policyjną i werbowały się już tylko z ludzi miejscowych. W Warszawie zwano ich Węgrzynami, Kurpikami lub Krukami. Od magnatów przejęła i szlachta „hajduków” i „węgrzynków.” O takich to czytamy za Stanisława Augusta: „Hajduk z strzelcem za kolaską.” W Volumin. leg. czytamy: „Hajducy, którzy dla obrony zamku Kamieńca są” (t. III, f. 175). Birkowski powiada, że „Bóg serca czyni wielkie nietylko królom, ale i hajduczkom nędznym.” Mączyński w słowniku z r. 1564 określa: „Hajdukowie, hajducy, tak zwać możem nomades, ludzi nie mających pewnego mieszkania, tylko się z bydłem tam i sam tłuką, małe chałupki z sobą wożąc.” Podczas bezkrólewia po Walezym kasztelan biecki uskarżał się na rozpustę i gwałty hajduków. Panowie na podgórzu karpackiem trzymali zwykle po dworach hajduków jako straż i obronę przeciw opryszkom. Powoli hajducy zaczęli przechodzić w służbę pokojową, usługiwali do stołu, stawali za pojazdem. Kiedy poselstwo polskie r. 1678 wyjeżdżało do Moskwy, do każdego pojazdu przeznaczeni byli hajducy, silne chłopy, którzy po złych drogach w dzień i w nocy szerokiemi plecami podpierali karety. Byli ubrani ponsowo z węgierska z pętlicami i srebrnymi guzami. Na wjeździe koronacyjnym Sobieskiego 6-iu hajduków w łańcuchach srebrnych podpierało pojazd.

Szable, muszkiety, kirysy...

Poszukując informacji o pewnym regimencie piechoty (o czym już niedługo…) natknąłem się dzisiaj na Rejestr rzeczy pozostałych po śmierci X. Janusza Radziwiłła w Tykocinie. Spis długaśny, wymienione są liczne skrzynie, szkatuły, warcaby,  etc, chciałbym jednak przytoczyć kilka (no dobra, nieco więcej niż kilka) pozycji z listy – dotyczących ekwipunku i uzbrojenia wojskowego.  Będzie tam uzbrojenie ochronne, broń biała, broń palna a i sporo sztandarów.  Według mnie szalenie ciekawe…
Siodło dealbekiskiej roboty, turkusami i rubinami sadzone.
Siodło tureckie także turkusami i rubinami sadzone; strzemiona przy niem kozackie złociste także turkusami sadzone. Tark czerwony jedwabny i popręgi. Do tegoż siodł Tekieltyn czerwony jaxamitny [aksamitny], turkusami i rubinami sadzony.
Siodło staroświeckie w nowej złocistej oprawie na jaxamicie czerwonym.
Siodło angielskie cytrynowe jaxamitne, i kapy do pistoletów olster takież.
(…)
Rapier od P. Sakiena
(…)
Skrzynia z broniami:
Szabel w złocistej oprawie, kamieńmi, perłową macicą i rogiem sadzonych 2, z paskami takiemiż.
Szabel w białej z srebrem oprawie 4, z paskami.
Szabel w białej z srebrem oprawie 2 bez pasków.
Szabla w żelazo złociste oprawna.
Szabel w czarnej oprawie trzy.
Pałasz wielki, w złocistej oprawie.
Pałaszów zwyczajnych złocistych dwa.
Koncerzów srebrem oprawnych dwa.
Kordelasz Mariaszowski, złocisto oprawny w jaxamicie.
Kordelasz Bekieszowski, w złocistej oprawie.
Tesaczek mały złocisty.
Kordelasz połowy biało oprawny.
Kord polski w czarnej oprawie.
Czekan w srebro suto oprawny.
Kordelasz polowy stary.
(…)
Karacena jaxamitem czerwonym kryta.
Rękawy karacenowe adamaszkiem kryte.
Kurta łosia [kolet?]
(…)
Chorągiew biała z orłem czarnym usarska [czarny orzeł oczywiście radziwiłłowski]
Chorągwi kościelnych 6
(…)
Kirys szmelcowany zupełny z szyszakiem, z obojczykiem, naręczkami i nakolankami.
Kirys polerowany z naręczkami i nakolankami bez szyszaka.
Zbroja złotem nabijana stara i szyszak do niej.
Zbroja nowa polerowana z ćwieczkami srebrnemi, barchanem podłożona; a szyszak do niej także jaxamitem podłożony.
Zbroja polerowana dawna.
Zbroja szmelcowana stara.
Szyszak szmelcowany z ćwieczkami złocistemi.
Szyszak nabijany złotem.
Szyszak stary luźny.
Czapka karacenowa.
Karwasz serpentynowy.
Karwasz usarski złotem nabijany.
Rękawice dwie żelazne, skórą kryte.
(…)
Szabla złota rubinami sadzona, miejscami diamenty; paski także złotem oprawne, temiż kamieniami sadzone.
Szabla złota z szmelcem lazurowym, paski także złotem oprawne.
Szabla złota blachmatowa; sznury szare z srebrem.
Szabla złota z szmelcem turkusowym i czarnym; paski złotem oprawne (ta szabla na trumnie zostaje)
Szabla w żelazo złotem i srebrem nabijana oprawana; paski taśmiane czerwone z srebrem.
Koncerz suto oprawny, turkusami wszystek sadzony wielkiemi; niedostaje 5 turkusów; bez sznurów/
Koncerz także suto oprawny bez kamieni i bez sznurów.
Pałasz złocisto oprawny szeroki.
Buława Dealberkirskiej roboty, suto na złocie turkusami i rubinami sadzona, z blachmatem, nie dostaje kamieni 14.
Buława suta, jaspisami i turkusami sadzona, na jaspisach rubinki. Kamieni nie dostaje 5. ( ta na trumnie przy ciele zostaje)
Buława suto złocista, samemi turkusami sadzona. Kamienie nie dostaje 21.
Buława w capę wybijana złocista. Turkusami i rubinami sama głowa sadzona. Nie dostaje kamieni 4.
(…)
Siodło niemieckie wielkie zielone, jaxamitne haftowane.
Siodło usarskie stare, czerwonym jaxamitem kryte, srebrem złocistym oprawne. Czołdar błękitny sukienny.
(…)
Wilków pocztowych [skór dla pocztowych husarskich] 6.
(…)
Kałkan żelazny złotem nabijany.
Rohatyna Moskiewska złotem nabijana.
Partizan złocisty z herbem X. J. M. nienasadzony.
Partizanów białych z Bychowa 9.
(…)
Koncerz w czarnej oprawie.
Pałaszów w trzasce dwa.
Kord polski jeden.
Szpada w żelazo złociste oprawna staroświecka.
Miecz katowski w trzasce. [to ciekawa część ekwipunku…]
Czekan na drzewie kością sadzonem.
Buławy dwie żelazne.
Sztylety dwa w prostej oprawie.
(…)
Miecze trzy.
Sztokad w samych pochwach dwie.
Rapierów żołnierskich 58.
(…)
Chorągwi żółtych regimentowych siedm.
(…)
Karwasze usarskie złotem miejscami nabijane.
Chorągiew Pana Gąsiewskiego [Gosiewskiego] piesza polska żółta z białym i błękitnym krzyżem. Lisztwa czarna.
Chorągiew kozacka czarna z białym krzyżem z czerwoną listwą.
Kornet rajtarski haftowany stary.
Chorągiew błękitna nowa kitajczana, ze trzema koronami żółtemi.
Chorągiew cechowa czerwona.
Siodło Adziamskie jaxamitne, srebrem złocistym oprawne, stare, strzemiona przy nim mosiądzowe złociste.
(…)
Łuk turecki żółty.
(…)
Berdyszów nabijanych na drzewo malowane nasadzonych z herbami X. J. M. 2.
Strzelby:
Fuzja z rurą szmelcowaną złotem nabijaną Paryzka od X. nieboszczyka P. Wojewody Krakowskiego.
Fuzje 2 bardzo długie Sedańskie ze srebrnymi celami.
Fuzja krótsza Sedańska.
Fuzje 3 jeszcze krótsze Sedańskie.
Fuzji Utrechtskich jednakich para.
Fuzja Orleańska jedna.
Fuzja Bruxelska mała lekka jedna.
Fuzja Francuzka jedna.
Fuzja o czterech rurach jedna.
Fuzja Hiszpańska stara jedna.
Fuzja staroświecka jedna.
(…)
Muszkietów para w szarej osadzie z kością, zamki szmelcowane, koła i kurki złociste, jeden o 6; drugi o 12 gwintach.
Muszkietów para w czarnej z kością osadzie, zamki gładko rysowane, koła kryte.
Muszkietów 4 szarych kością sadzonych, z kołami wypukłemi.
Muszkietów 4 szarych kością sadzonych bez gwintów.
Muszkiecik z małą dziurkąw osadzie czerwonej z kością.
Muszkiet czarny srebrem oprawny, zamek staroświecki.
Muszkiet szary kością sadzony, rura złotem nabijana.
Muszkiet szary kością gęsto nakształt pereł sadzony, srebrem oprawny.
Ptaszynki 2, z zamkami szmelcowanemi w szarej osadzie.
Karabinów włoskich z szerokiemi zamkami w szarej osadzie 8.
Muszkiet długi z janczarską rurą w czarnem drzewie kością sadzony, zamek rysowany.
Karabinków 4 cudzoziemskich długich w szarem drzewie, kością sadzonych.
Rusznica cudzoziemska długa w szarem drzewie perłową macicą sadzona, mosiądzem nabijana.
Karabin ze dwoma rurami.
Karabin z rurą długą gwintowaną ptaszą.
Guldynek para w szarej osadzie, zamki szmelcowane.
Guldynek 2 dawnych X. M. J. krótkich, w czarnem drzewie kością sadzonych.
Janczarka w szarej osadzie.
Muszkiecik o dwóch rurach, jedna zwierzynna, a druga ptasza od P. Kryspina.
Karabin Moskiewski w czerwonem indyjskiem drzewie, zamek mosiądzowy złocisty, rura bułatowa złocista.
Karabin nowy Holenderski z kołem.
Karabin o dwóch rurach i dwóch zamkach.
Szturmak z rurą mięźszą nakształt karabina.
Pistoletów 2 z wielkiemi kołami, z srebrnemi głowicami.
Pistoletów staroświeckich 2 w hebanie, srebrem oprawne.
Pistoletów 2 pary w Indyjskiem drzewie, srebrem oprawne.
Pistoletów 2 pary z wielkiemi kołami i głowicami drewnianemi.
Krótka rusznica staroświecka z wielkim zamkiem w szarej z kością osadzie.
Pistoletów do zarywania nowych Holenderskich para z zamkami polerowanemi; pistoletów druga takaż była para, ale jeden złamany w Mohilewie, zatem jeden drugi, a drugi krótki.
Pistoletów dawnych X. J. M. z gładkiemi zamkami para w Indyjskiem drzewie, całe potłuczone.
Muszkietów starych para.
Muszkietów czerwonych kością sadzonych dwa.
Muszkiecik pojedynkowy.
Fuzja podła.
Karabin o dwóch rurach.

niedziela, 21 listopada 2010

Ten co zdobywa, w przedzie być musi


Kilka jakże urokliwych fragmentów z listów króla Jana III Sobieskiego do królowej Marysieńki [pardon, chciałem napisać Marii Kazimiery de la Grange d’Arquien], w których monarcha wspomina o łupach które wpadły w ręce jego wojaków (i jego rzecz jasna) w czasie bitwy pod Wiedniem. Niewątpliwie król miał powody do dumy i nie ukrywał tego w listach…

List pisany w namiotach wezyrskich 13 września 1683 roku:
Wezyr tak uciekł od wszystkiego, że ledwo na jednym koniu i w jednej sukni. Jam został jego sukcesorem, bo po wielkiej części wszystkie mi się po nim dostały splendory; a to tym trafunkiem, że będąc w obozie w samym przedzie i tuż za wezyrem postępując, przedał się jeden pokojowy jego i pokazał namioty jego, tak obszerne, jako Warszawa albo Lwów w murach. Mam wszystkie znaki jego wezyrskie, które nad nim noszą; chorągiew mahometańską, którą mu dał cesarz jego na wojnę i którą dziśże jeszcze posłałem do Rzymu Ojcu św. przez Talentego pocztą. Namioty, wozy wszystkie dostały roi się, et mille d'autres galanteries fort jolies et fort riches, mais fortriches, lubo się jeszcze siła rzeczy nie widziało. [Il] n'y a point de comparaison avec ceux de Chocim. Kilka samych sajdaków rubinami i szafirami sadzonych stoją się kilku tysięcy czerwonych złotych. Nie rzekniesz mnie tak, moja duszo, jako więc tatarskie żony mawiać zwykły mężom bez zdobyczy powracającym, "żeś ty nie junak, kiedyś się bez zdobyczy powrócił", bo ten co zdobywa, w przedzie być musi. Mam i konia wezyrskiego ze wszystkim siedzeniem; i samego mocno dojeżdżano, ale się przecię salwował. Kihaję jego, tj. pierwszego człowieka po nim, zabito, i paszów niemało. Złotych szabel pełno po wojsku, i innych wojennych rynsztunków. Noc nam ostatka przeszkodziła i to, że uchodząc, okrutnie się bronią et font la plus belle retirade du monde. Janczarów swoich odbiegli w aproszach, których w nocy wyścinano, bo to była taka hardość i pycha tych ludzi, że kiedy się jedni z nami bili w polu, drudzy szturmowali do miasta; jakoż mieli czym co począć.

Fragment z listu z 29 września 1683 roku, gdzie król wspomina o łupach z obozu tureckiego:
Po wojsku siła bardzo pasów diamentowych. Nie możemy zrozumieć, co to oni z tym robili, bo tego cale sami nie zażywają; ale znać dla dam wiedeńskich, których się dostać spodziewali i one sobie stroić. Prawda, że w nich diamenty cienkie i zwierciadełka pod nimi, ale robota dziwnie piękna i rzecz przecię bardzo bogata.  W Wiedniu też tego okrutną rzecz czeladź poprzedała za lada co, bojąc się, żeby im byli panowie tego nie odbierali. Wezyr, kiedy przybiegł do swego namiotu, to kazał brać wszystkim swoim dworzanom i pokojowym po kilku worków i ci, co do nas pouciekali, to każdy z nich miał po dwa, po trzy tysiące czerwonych [złotych] i po koniu dobremu. Koń samego wezyra, który był na powodzie, jest u mnie ze wszystkim siedzeniem; dostał go mój towarzysz spod chorągwi pancernej, niejaki Rączkowski. Mam przy tym skofię z chorągwi samego Mahometa i kaletkę pewną ze złota litego, w której były na kształt portugałów trzy sztuki złote, ale cienkie jak pargamin, gdzie coś na nich pisowano de la cabalistique; ja teraz w tym noszę ów maleńki obrazek Najśw. Panny od Wci serca mego. Skarb zaś w pieniądzach grubych gdzie się podział, tego zgadnąć trudno; bom ja pierwszy stanął u namiotów wezyrskich, a nie widziałem, żeby go rozrywać miano. Snadź albo był między wojsko rozdany, albo go było nie nadwieziono, albo go też przodem wyprawiono, ponieważ niektórzy Turcy, jako i tłumacz najpierwszy, poczęli jeszcze o czwartej po południu uciekać (jako jego pojmany powiada sługa), obaczywszy, że już wojsko nasze ku ich obozowi zbliżać się poczęło.

Wyjątki z listu z 6 października 1683 roku (przed pierwszą bitwą pod Parkanami):
O zdobyczy mojej opowie M. Dalerac, którąm mu prezentował. Wć moje serce frasujesz się o buńczuk, który-m dał cesarzowi; ale ja takich mam kilka, chorągwi zaś mam kilka tak ślicznych, sur le ponceau złotem tkanych, że nic piękniejszego i bogatszego. A propos de Gałecki, któregom posłał z końmi do cesarza: stało się to, że się kto inszy nie trafił, ile w tak daleką drogę; bo do dzisiejszego dnia żadnej o nim nie masz wiadomości ani od cesarza najmniejszego listu ani się spytania, co się też z nami dzieje. Owi ludzie, o których Wć moje serce wspominać raczysz, wątpię, aby się zdobyli; bo narzekali, że im i namioty ktoś powydzierał, drudzy zaś nazajutrz aż i szmaty po obozie zbierali, zdobywszy w lot kilkadziesiąt wozów z wołami w obozie tureckim. Ale co do tej zdobyczy, niesłychanie mię to poalterowało,. że to, com chciał mieć w sekrecie, wydrukowano po polsku i jeszcze ekscerptem uczyniono z listu mego do Wci mojej duszy, i jeszcze głupie ni to ni owo poprzydawano. Dla Boga, wykupić to kazać i popalić, bo mię to niewymownie gryzie!
(…)
Co o zdobyczach, jeśli się dzielili w regimentach, o tym tu nie słychać. Szczęśliwy się to tylko zdobył, bo obozu i namiotów Turcy jeszcze bronili, pod gardłem zaś zakazano zsiadać z koni ani pieszym odbiegać od regimentów, bośmy się cale spodziewali, że się obróci na nas nieprzyjaciel, skoro obóz rabować zaczną i na łupy padną. Noc potem zaszła, jeden o drugim nie wiedział; w nocy tedy pozaświecali sobie tureckie świece i dopiero rabowali i zdobywali się, osobliwie ci, którym się trafiło, że mieli czeladź przy sobie albo ludzi takich, którzy by okupowali jaki namiot i wydrzeć sobie drugim nie dali. Gałeckiego największa zdobycz w wołach, o które drudzy nie dbali, on zaś je i brał, i skupował nazajutrz po taleru, a zbierał naczynia różne miedziane, mosiądzowe, które po obozie i do czwartego dnia leżały, i pospólstwo wiedeńskie najwięcej tego nabrało, jako i namiotów podlejszych, których nasi brać nie chcieli. Fanfanik [tak pieszczotliwie król określał swojego syna, Jakuba] jednak namiot jeden piękny kazał wziąć dla siebie. Z namiotów wezyrskich siła rzeczy najpiękniejszych kanalia w nocy pobrała, bo choć z jednej strony broniono, to oni przerznęli z drugiej strony namiot i wybierali, co chcieli, a żołnierze w paradzie i gotowości stać musieli. Kozaczek, kuchcik chorążego jednego spod starosty nowomiejskiego chorągwi, przyniósł panu swemu w klejnotach na cztery tysiące czerwonych złotych. Niemcom cudzoziemskim prawie się nic nie dostało, bo oni tego dnia, prócz tych, co przy mnie byli, nie weszli w obóz turecki. Nie mają oni ani więźniów, ani chorągwi, ani żadnych zwycięstwa znaków i żaden z ich kawalerii w potrzebie nie strzelił. Ale tego nie głosić, bo ja wszystkich chwalę; i o naszych niektórych, nad wszystkie na świecie spodziewanie, trzeba by cudowne rzeczy pisać; ale to, da P. Bóg, chyba ustnie.

Ostatnie chwile Karola Bonawentury

W jednej z notek z kwietnia opisywałem kilka przypadków śmierci wyższych oficerów w czasie Wojny Trzydziestoletniej:
Jednym z generałów którzy polegli na polu bitwy był Charles de Longueval, hrabia Bucquoy. Jak już wspomniałem, zginął 10 lipca 1621 roku pod Nowymi Zamkami, w starciu z jazdą siedmiogrodzką. Udało mi się właśnie znaleźć rycinę przedstawiająca ostatni bój urodzonego w Arras generała – nie wiem z którego roku pochodzi, jednak jest na tyle interesująca, że warto jej poświęcić kilka słów. Widzimy tu osamotnionego wodza, pozbawionego już konia, osaczonego przez węgierskich jeźdźców. Bucquoy ukazany jest w zbroi kirasjerskiej ¾ , w hełmie z przyłbicą, w jednym ręku trzyma miecz, w drugim pistolet. Jak na oficera przystało, przepasany jest szarfą. Jeden z jego przybocznych leży martwy lub ranny tuż obok wodza. Węgrzy przedstawieni są bez uzbrojenia ochronnego (poza szyszakami), uzbrojeni są w szable i lance (włócznie?). Za chwilę Bucquoy ulegnie przewadze napastników, a kiedy cesarscy żołnierze odnajdą zwłoki, znajdą na nich aż jedenaście ran…

sobota, 20 listopada 2010

Trwała ta błędliwa i nieporządna burda aż do samego rana...

Bardzo ciekawy przykład nietypowego, bo nocnego, starcia z okresu wojny 1626-29 w Prusach (zaskoczenie...) – atak polskiej piechoty na szwedzkie szańce przy obozie malborskim z nocy z 25 na 26 lipca 1629 roku. Głównym źródłem jest tu Kontynuacja Djarjusza o dalszych postępkach wojennych z Szwedami a die 1 Julii (1629), nieoceniony jak zawsze Daniel Staberg (great thanks Daniel!) podesłał nieco informacji z SK gdzie niestety starcie jest niezbyt dokładnie opisane.
Celem nocnego ataku były dwa szańce. ‘Duży’ był obsadzony przez cztery kompanie ze szwedzkiego (krajowego) regimentu piechoty pułkownika Mattsa Kagga – znajdowały się tam też działa które używały szańca jako osłony do prowadzenia ognia na obóz polski. ‘Mały’, dosyć prowizoryczny szaniec, osłaniał podejście do ‘dużego’, obsadzały go trzy kompanie piechoty. Niestety nie można do końca zidentyfikować z którego regimentu pochodziły – w SK określa się je jako ‘prawdopodobnie angielskie’, co jak zauważył w naszej korespondencji Daniel jest o tyle problematyczne, gdyż w obozie pod Malborkiem nie było żadnego regimentu angielskiego. Być może były to trzy szwedzkie (krajowe) kompanie muszkieterów z regimentu Patricka Rutvena (który zresztą był Szkotem, a nie Anglikiem). W obozie znajdowały się też oddziały szkockie – z regimentów Ramsaya i Spensa – ale najprawdopodobniej nie wzięły one udziału w walkach. Teorię o Ruthvenie można by poprzeć stwierdzeniem z polskiego źródła, w którym czytamy o regimentach Blocka (?) i Rathau  - być może w tym drugim przypadku to po prostu przekręcone nazwisko Szkota?
Co do sił atakujących  - znajdujemy wzmiankę że uszykowano w dole piechoty tak polskie jako i cudzoziemskie. Dzięki opisowi walk możemy za to zidentyfikować, że w starciu brały udział kompanie z trzech regimentów piechoty cudzoziemskiej: pułkowników Fryderyka Denhoffa (który przejął regiment po śmierci Gustava Sparre), Gerharda Denhoffa i Jakuba Butlera  - biorąc pod uwagę, że regiment Reinholda Rosena wciąż nie dotarł do obozu wojsk koronnych, odnajdujemy tu więc oddziały z trzech spośród czterech regimentów piechoty cudzoziemskiej w armii Koniecpolskiego. Spośrod piechoty polskiej udało mi się zidentyfikować tylko jedną chorągiew – rotmistrza Jakuba Horzelskiego (Chorzelskiego) – zapewne jednak nie był to jedyny oddział hajduków który wziął udział w ataku.
Atak prowadziła kompania majora Puttkamera (z regimentu Gerharda Denhoffa) dowodzona przez jego porucznika. Za nią posuwała się leibkompania Fryderyka Denhoffa (czyli pierwsza kompania jego regimentu), także dowodzona przez porucznika. Piechota ta dostała się pod gęsty ostrzał Szwedów z ‘małego’ szańca, ale polscy żołnierze odpowiedzieli ogniem dopiero przy samej pozycji przeciwnika – dopiero ku szańcowi przyszedłszy razem strzelbę wypuścili. Wyparto szwedzkich knechtów z ‘małego’ szańca, część polskiej piechoty  zaczęła wtedy szturmować ‘duży’ szaniec, podczas gdy reszta zajęła się niszczeniem ‘małego szańca’, a jakieś grupy żołnierzy zapuściły się nawet jeszcze bliżej szwedzkiego obozu, chociaż nie wiadomo, czy nie była to akcja przypadkowa, wszak insze piechoty lubo trafunkiem, bo bardzo ciemno było, lubo też szanc minęły i prosto do obozu szwedzkiego bieżały.
Walka o ‘duży’ szaniec była bardzo zacięta i krwawa. Dzięki Kontynuacji diariusza... możemy zidentyfikować kolejne walczące jednostki, których oficerowie zostali ranni. I tak ze Szwedami potykała się leibkompania pułkownika Jakuba Butlera (była to kompania dragońska) – obersztera w gardło obrażono; kompania piechoty kapitana Galla z regimentu Butlera (kapitan został postrzelony); kompanię Fittinghofa (Fitynga) z regimentu Gerharda Denhoffa – Fitynga, gdy się do szańców wdarł, motyką w rękę stłuczono. Zażarcie walczący Szwedzi także musieli ponieść duże straty  - sam pułkownik Kagg poległ walcząc na czele swoich żołnierzy.
W tym samym czasie grupa trzech lub czterech kornetów jazdy szwedzkiej probowała oskrzydlić atakującą polską piechotę. Tu jednak rajtarzy napotkali najpierw chorągiew kozacką z pułku Mikołaja Potockiego, wojewodzica bracławskiego, która związała ich walką. Co prawda pod naporem przeciwnika kozacy zaczęli się po pewnym czasie cofać, jednak szybki wsparł ich Abrahamowicz na czele swojego regimentu rajtarii (pięć kornetów), odpierając Szwedow. Wsparcia udzieliła także reszta pułku Potockiego i tryumfująca jazda koronna ścigała szwedzkich rajtarów aż do obozu nieprzyjaciela.
Piechota koronna dotarła do obozu szwedzkiego, ale nie wkroczyła do niego, zadowalając się prowadzeniem przez całą noc walki ogniowej. W tym czasie feldmarszałek Wrangel nadciągnął z posiłkami, opanował panikę w obozie szwedzkim i uporządkował zaskoczone oddziały, nie wychodząc jednak poza opłotki obozu.
Co najważniejsze, mimo ciężkiej walki na przedpolu ‘dużego’ szańca, piechota koronna nie pokusiła się o jego zdobycie – najprawdopodobniej te oddziały polskich piechurów które nie zostały w ‘małym’ szańcu po pewnym czasie ominęły ‘duży’ i zajęły pozycje przy obozie szwedzkim. Trwała ta błędliwa i nieporządna burda aż do samego rana, oddziały koronne wróciły potem do swojego obozu.
Mimo więc zdobycia i zniszczenia ‘małego’ szańca, nie udało się Polakom zdobyć i zniszczyć (lub obsadzić) ‘dużego’ szańca. Następnego dnia (26 lipca) Szwedzi próbowali odbudowywać ‘mały szaniec’, zostali jednak odepchnięci przez kontratak prowadzony przez Fryderyka Denhoffa który zarazem ich wystrzelał i aż pod szanc wielki na nich jechał. Do wieczora tegoż dnia gęsta strzelba z obu stron trwała.
Co do strat walczących stron, mamy informacje z trzech dni walk (czyli do 26 lipca włącznie)  - polskie źródło mówi o pod czterystu zabitych Szwedach. Według Grubbego, szwedzkie straty w nocnym ataku wynosiły ok. 50 zabitych – autorzy SK twierdzą jednak, ze wydaje się to być liczbą zaniżoną. Polskie straty nasze źródło określa z naszych piechot cudzoziemskich przez trzy dni i noc jedną wczorajszą czterdzieści i trzy zabitych, postrzelonych sto i kilka, z piechota polskich także niemało. Jak już wcześniej wspominałem, wśród rannych było przynajmniej trzech oficerów cudzoziemskich, także rotmistrza pieszego Horzelskiego postrzelono.