środa, 19 stycznia 2011

A żołnierz nieborak, który majętność traci, krew swą przelewa, uprosić nic nie może...

W XVII wieku okres zimowy bywał najczęściej porą odpoczynku od wojaczki – wymęczone i wykrwawione wojska miały odpoczywać na leżach zimowych. Oczywiście zależnie od teatru działań i walk które przyszło toczyć, odpoczynek ten mógł wyglądać bardzo różnie. Często oddziały były dziesiątkowane przez głód i choroby, których łupem padali tak żołnierze jak i konie. Nierzadko bardzo smutne są opisy ilustrujące stan wojska na zakończenie jesiennych walk, uświadamiają nam bowiem fatalną kondycję i morale żołnierzy. W niniejszym wpisie nie kto innych jak sam hetman wielki koronny Lew Sapieha opisze nam (we fragmentach z diariuszy i listów) sytuację żołnierzy swojej dywizji w Inflantach – jesienią/zimą 1625 roku, a także zimą z 1626 na 1627 rok. To bardzo ciekawe spostrzeżenia, ukazujące fatalną sytuację żołnierzy litewskich z dywizji Sapiehy, upadek ich morale i rozprzężenie w szeregach. Kwestie bez wątpienia smutne, ale sądzę że nie wolno zapominać  i o takim aspekcie kampanii wojennych.

Zapisek z grudnia 1625 roku, po ciężkich walkach ze Szwedami nad Dźwiną czytamy  - Nastąpiły zatem niepogody, zimna, mrozy, a bo najgorsza w głodnym kraju, gdzie nie tylko żywności, ale słomy za kilka mil a pogotowiu siana dostać nie mógł. Zaczem wojsko buntować się poczęło, bo i od koni i od czeladzi dla niewczasów, częstych czat i niedostatku żywności odpadli.
Stąd narzekanie, służby wypowiadanie poszło, więc wielom rotom służba wychodziła i rozjeżdżali się, a drudzy dopiero przychodzili. Widząc JM. Pan hetman, że gdyby wojskom żywności nie ukazał, wojsko by wszystko i do ostatka zniszczyć i rozjechać by się musiało.

Armia którą hetman zostawił w pieczy synowi przedstawiała się fatalnie – ci sami żołnierze zostaną w styczniu 1626 roku pokonani przez Szwedów pod Walmozją - Zostawiwszy tedy JM. Pan hetman na miejscu swym, przy wojsku syna swego JM. Pana marszałka wielkiego [Jana Stanisława Sapiehę] i wojsko rozporządziwszy, którego bardzo mało zostało, bo siła się ich za wyjściem służby i odpadnieniem od koni i od czeladzi rozjechało, a piechota wszystka zniszczała, dragonów, co było trochę i ci pochorzeli, odjechał 13 decembris z obozu.

Rok później sytuacja – po serii porażek odniesionych z rąk wojsk szwedzkich  - wyglądała jeszcze gorzej - U nas woysko to, które było z Panem Woiewodą Smoleńskim [Aleksandrem Gosiewskim] czatami i utarczkami częstemi znędzniało, na koniec od nieprzyjaciela z Inflant wyparte ustąpić musiało, nie mało ludzi nabito, poymano, a więcey się ich do nieprzyjaciela przedało, a insi, co uszli, bardzo są znedznieni, koni też nastrzelano, zgoła wszystko woysko od czeladzi, od koni, od rynsztunków odpadło, a nawet kopie, drzewka, a niektórzy i zbroie uchodząc rzucać musieli, a drudzy też ieszcze przed potrzebą chorągwie zwinęli i roziechali się, czym nieprzyjaciela na hardego wsadzili, i serca mu dodali (…) Nawet chorobami ciężkimi niemała część woyska zarażona była, i siła ich umierało.

Morale żołnierzy było bardzo niskie, na co bez wątpienia wpłynął brak żołdu – wszyscy ci, którzy służyli dotąd, narzekają na straty swe wielkie, i na niewdzięczność, na niełaskę Pańską, jakoś dotąd jeszczem żadnemu żołnierzowi u Króla Jmci nic nie uprosił. Senatorskim sługom, ludziom młodym niezasłużonym, upraszaią dobrą, wielkie opatrzenia, a żołnierz nieborak, który majętność traci, krew swą przelewa, uprosić nic nie może.

Hetman także nie miał już siły i ochoty do dalszego prowadzenia kampanii (tu wszak wiek robił bez wątpienia swoje…) – jeśliż J.K.Mość listów przypowiednich posłać, i wojska słusznego dać nie raczy, proszę aby J.K.Mość ten ciężar nieznośny z ramion moich zdiąć, i mnie z niego wyzwolić raczył.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz