poniedziałek, 30 stycznia 2012

Debiut zagraniczny

Niezwykle miło mi poinformować, że jeden z moich artykułów został opublikowany w 6 numerze magazynu historycznego 'Kraj Smoleński'. Numer zatytułowany 'Smoleńsk i Rzeczpospolita' zawiera artykuły Radka Sikory i Jerzego Czajewskiego, dotyczące kolejnych walk pod Smoleńskiem (w czasie Smuty, wojny smoleńskiej i w 1654 roku), a także bitwy kłuszyńskiej. W tak zacnym i znanym towarzystwie znalazł się i mój artykuł opisujący działania rajtarii polskiej i litewskiej w czasie wojny smoleńskiej 1632-1634. Chciałbym tu serdecznie podziękować Jerzemu Czajewskiemu (w pas się kłaniam czapką służbową z czaplim piórkiem!) za zaproponowanie mojego artykułu do edycji magazynu, a przede wszystkim za trud włożony w tłumaczenie na język rosyjski!

Podjazd Obuchowicza - historyczna lista OiM

W oparciu o informacje na temat porażki litewskiego podjazdu Obuchowicza w 1660 roku:
http://kadrinazi.blogspot.com/2011/04/pouciekali-tak-brzydko-pruzany-malcz.html
opracowaliśmy z Rafałem Szwelickim pierwszy historyczny podjazd do OiM, który od dzisiaj jest do ściągnięcia ze strony:
http://www.ogniemimieczem.wargamer.pl/index.php?option=com_rokdownloads&view=file&Itemid=63&id=24:podjazdobuchowicza
Mam nadzieję, że tego typu podjazdy, oparte o źródłowe zapisy starć, spodobają się graczom. Nie ukrywam że na 'desce kreślarskiej' są podobnego typu podjazdy (a w przyszłości także i większe zgrupowania) do innych armii...

sobota, 28 stycznia 2012

Waleczni, Bestie i Czerwoni

Armia wołoska rzadko gości na blogu, więc tym bardziej ciekawy wydał mi się fragment który dziś znalazłem. Co prawda pochodzi z wydanej w 1861 roku pracy Leona Rogalskiego ‘Dzieje księstw naddunajskich…’ niemniej jednak zawiera na tyle interesujące szczegóły, że pozwolę sobie zacytować spory fragment. Dotyczy on wojskowości za panowania Michała Walecznego (1557-1601)
Wojsko było przedmiotem pieczołowitości i troskliwość książąt XVI wieku. Oprócz wojsk stałych, cala massa ludu obowiązaną była wystąpić zbrojno, pod dowództwem bojarów i tysiączników, gdy ojczyzna była w niebezpieczeństwie. Michał II szczególniej zajmował się wojskiem, gdyż przez całe swoje życie ustawicznie prowadził wojny, i miał żołnierza dobrze wyćwiczonego, zaprawionego do trudów i zwyciężania nieprzyjaciół. Pod nim, wojsko stało się karniejszem, chociaż
Wołosi mieli, iż tak rzekę, wrodzonego ducha rabunku. Ale w owych czasach, najlepsze wojska krajów cywilizowanych nie były wolne od tego zarzutu. Michał II postanowił surowe kary dla przyzwyczajenia Wołochów do tego, iżby byli żołnierzami, nie zaś rozbójnikami; powiodło się mu przez połowę- ale zły przykład najemników, służących także w wojsku wo-łoskiem, szkodliwie wpływa! na wszystkich żołnierzy. Ponieważ Siedmiogrodzianie zawsze pochopniejsi od Wołochów byli do rabunku, kazał w czasie kampanii Multańskiej roku 1600 rozstrzeliwać wszystkich Siedmiogrodzian, schwytanych na rabunku, Wołochów zaś karano tylko chłostą. Michał II zaprowadził dwa nowe rodzaje pułków w swojej jeździe; naprzód Deli, albo Waleczni, na podobieństwo huzarów [tak w tekście, chodzi o husarzy]; powtóre, wybrał dwóchset najcelniejszych jezdnych, dał im tureckie nazwisko Bestia albo Bescłdi [zapewne chodzi o turecką formację jazdy Beszli] i oddał pod dowództwo Stefana Petnahazi, Węgra, męża doświadczonej odwagi, godnego rozkazywać wojownikom, którzy okazali już dowody niepospolitej waleczności. Książe ten zreformował także jazdę Curteni, albo gwardye konną, tudzież Czerwonych. W ogólności, jazda, była zawsze wyćwiczeńszą i użyteczniej sza niżeli piechota; ona działała przy natarciu, piechota zaś złożona z massy ludu, strzegła tylko wąwozów i attakowała nieprzyjaciela z wysokości gór, stanowiła silę odporną, nie zaś zdobywczą; a Michał ligi pragnął bydź zdobywcą. Pisarz spółczesny, Jakób Geuder, który w roku 1601 wydał we Frankfurcie dzieło o środkach pomyślnego walczenia z Turkami, tak mówi o wojsku Michała: Michał ma pod swemi rozkazami nie tylko Wołochów (których odwagę poznali Turcy w wojnach prowadzonych za panowania Dracu), ale też niemało Węgrów, Siedmiogrodzian, także Albańczyków, Bułgarów i Serbów. Niewielu ma kanonijerów, czego też brakuje Siedmiogrodzianom, bo te narody, a zwłaszcza Węgrzy, chętniej używają szabli niżeli strzelby, i po większej części służą wjeździe: noszą długie lance, i niełatwo pierzchają na widok nieprzyjaciela.

piątek, 27 stycznia 2012

To taka w Polsce pociecha komendy

Pisałem ostatnio o opłakanej sytuacji wojsk koronnych w 1670 roku:
Tym razem cofniemy się trzy lata, do września 1667 roku, a hetman Jan Sobieski opisze nam fatalną sytuację podległych mu żołnierzy w tymże roku. Frustracja Sobieskiego jest to oczywista i dość łatwo wytłumaczalna:
(…) wojsko nie w kupie, i że na różne rozdzielone partye, stoi przy fortecach na samej linii. Ja sam z częścią pewną wojska pod Kamieńcem stać będę. Insi Ichmość [wyżsi oficerowie] różnie; z których żadnego nie masz; bo jedni do Krakowa na pogrzeb, jako to JPan Wojewoda Kijowski, Ruski, P. Wda Bełzki, P. Chorąży Koronny, P. Pisarz, P. Strażnik; drudzy po swoich prywatnych do domu rozjechali się potrzebach. A nie tylko ich Ichmość, ale i Officyera żadnego, prócz jednego P. Brion, we wszystkiem nie znalazłby wojsku. Jedni abdankowali [odeszli ze służby], drudzy różnie się rozjechali, nie mając czem sami żyć i swoich żywić regimentów. To taka w Polsce pociecha komendy.
(…) Ostatnie tedy chyba na pożywienie tych ludzi przyjdzie zastawiać koszulę, bo wszyscy się rozjechali. Król daleko: mnie tylko jednemu głowę gryźć będą. Zima zaś następuje, a sejm cale zakazał rozdawać kwater; gdzie się tedy będzie podzieć z tem wojskiem, już i głowy nie staje.   

środa, 25 stycznia 2012

Diabeł z koncerzem, kopią i rusznicą

Stanisław Stadnicki, herbu Szreniawa, zanim zasłużył swoimi wyczynami na przydomek Diabła,  dzielnie stawał na służbie króla Stefana Batorego. Pod Gdańskiem w 1577 roku na harcach z Niemcami przyszło mu utracić konia, ale walczył wiele a mężnie z dobrą fortuną. W czasie walk z wojskami moskiewskimi uratował pod Toropcem rotmistrza Mikołaja Jazłowieckiego, grożącego mu Tatarzyna zabił, obróciwszy się zrazy od onego w stronę, drugiego pohańca koncerzem przebił. W tejże bitwie sam został zresztą bardzo zbity tatarskimi kiścieniami. Odniósł także ciężką ranę, prowadząc swoją spieszoną chorągiew do szturmu na Psków.
Koleje losu zaprowadziły naszego pana Stanisława (nieco zapewne rozżalonego, że król nie nagrodził go za przelewanie krwi w wojnach moskiewskich) na służbę cesarza Rudolfa II, gdzie przyszło mu walczyć przeciw Turkom. Tak oto o potyczce gdzie wsławił się nasz przyszły Diabeł napisał Bartosz Paprocki:
Jechał do Węgier na zamek Agier, mając z sobą kilka a  trzydzieści koni, tam z ludźmi rycerskimi miejsca onego jechał pod zamek turecki, który zowią Beryn. Gdy ich obaczyli Turcy, wypadło ich do nich naprzód koni pięćdziesiąt, do których Stadnicki tylko samodziewięć skoczył, tam mu Pan Bóg zdarzył to raczył, że zaraz jednego kopią zabił, drugiego z rusznice, Turcy się zaraz wsparli, za którymi Stadnicki z onymi tylko ośmią sług wpadł, aż w miasto.
Widzimy więc, że pan Stanisław biegle posługiwał się bronią wszelaką, co bez wątpienia przydawało się nie tylko na pohańca, ale i w czasie jego polskich eskapad, dzięki którym zyskał piekielny przydomek. 

wtorek, 24 stycznia 2012

Trucizna, sztylet, pistolet - cz. V

Nie jesteśmy w stanie doliczyć się ile razy próbowano dokonać zamachu na królową Elżbietę I. Duża w tym zasługa ‘uberszpiega’ sir Francisa Walsinghama, który przy pomocy rozgałęzionej siatki szpiegów, agentów i prowokatorów likwidował spiski zanim miały one szanse na realizacje. W źródłach możemy jednak znaleźć informacje, jakimi to metodami planowano zgładzić władczynię, poniżej kilka co lepszych przykładów:
- wysadzenie za pomocą beczek z prochem – zapewne chodzi o jakąś machinę piekielną, nie zachowały się jednak szczegóły
- zatrucie królewskiej pościeli
- zatrucie królewskich mebli – ta i powyższa metoda miała zadziałać poprzez wystawienie Elżbiety na długotrwałe działanie trucizny
- zatrucie buta lub strzemiona – to jak sądzę miało zadziałać natychmiastowo
- metodą na Księcia Orańskiego – czyli zastrzelona
- inne italskie wynalazki – to intrygujące i mocno enigmatyczne, być może chodzi jakąś formę trucizny?
Nie zdziwiłbym się, gdyby nie była to wyczerpująca lista...

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Jagodami tylko żywi

W 1657 roku, w obliczu wkroczenia na teren Korony wojsk siedmiogrodzkich i kozackich, sprzymierzonych ze Szwedami, wydawało się że sytuacja Rzeczypospolitej jest jeszcze gorsza niż w 1655 roku. Armie koronna i litewska, zaangażowane w walki przeciw koalicji przeciwników, wyglądały może dobrze na papierze, jednak ich faktyczna liczebność była o wiele niższa niż zakładano. Trudy ciągłych działań wojennych, brak żołdu i ekwipunku  - wszystko to wpływało na gotowość i liczebność wojska. Jakub Łoś, służący jako towarzysz w chorągwi pancernej margrabiego Władysława Myszkowskiego, dosadnie opisał problemy z jakimi borykały się oddziały dość nużne i głodne którym przyszło walczyć przeciw Siedmiogrodzianom Rakoczego:
(...) bo ktoby był widział naszych goniących Węgrow, sami głodni, jagodami tylko żywi, konie chude, tak dalece, że połowice [połowę] ludzi, co w kompucie byli, poustawali na szlakach; dobrze okryta chorągiew była, pod którą było 20 albo 30 koni: Węgrowie zaś daleko świeżsi i dużsi od naszych byli, i nierownie ich było więcej. 

czwartek, 19 stycznia 2012

By Fire and Sword - English mailbox

Wargamer, producer of 'By Fire and Sword' ruleset,  created special email adress for all enquiries about their game in English. If You have any questions in regards to 'By Fire and Sword' game, rules or minis please write to:
byfireandsword@wargamer.pl
and we will answer asap.


Best regards


Michał 'Kadrinazi' Paradowski

środa, 18 stycznia 2012

Żołdaci i officerowie w głos wołają, że ich pieniądze nie dochodzą

Służba garnizonowa na Kresach była bardzo wymagająca dla żołnierzy koronnych, którzy musieli borykać się nie tylko z licznymi przeciwnikami, ale i z trudnymi warunkami bytowania czy pogodą. W sierpniu 1670 roku hetman Jan Sobieski opisywał dramatyczną wręcz sytuację garnizonu Białej Cerkwi, w oparciu o raport porucznika Chełmskiego, który z ludźmi komenderowanymi odwiedził twierdzę. Oficer fortecę zastał w wielkim nieporządku, żołnierzy cale nagich, i niewielką kupę (gdyż ich mało co liczbę 200 przechodzi), do buntu nader sposobnych, do czego im nagość i niedostatek wszytkiego największą są okazyą. Uciekło ich z tamtąd pod sto, nie po jednemu, nie po dwóch ale po kilkadziesiąt: obronną ręką wychodzili wśród białego dnia z fortecy, broniąc i strzelając. (...) Miasto spalone wszystko, i młyny; ludzie do jednego ustąpili, sam tedy tylko zamek stoi bardzo nieporządny, bo fortyfikacja cale koło niego obleciała. Nic więc dziwnego, że porucznik musiał wesprzeć zagrożony i zdemoralizowany garnizon, by utrzymać ważną placówkę – 100 draganów komenderowanych, pięćdziesiąt jazdy [kozackiej lub lekkiej?] i P. [Jana] Piwa z ludźmi jego [Kozakami Zaporoskimi na służbie koronnej, którzy się rachują na 500 człeka. Hetman ubolewał też nad kwestią sukna dla nagich żołnierzy, sukna największa jest potrzeba, o które nie masz sam z kim mówić. Sobieski napomina także w swoim liście o największej bolączce naszej armii, czyli problemach z żołdem.  Żołdaci i officerowie w głos wołają, że ich pieniądze nie dochodzą. Kolejnym problemem była nieobecność wielu spośród oficerów, którzy woleli pozostawać przy królu lub z dla od teatru działań. Garnizon Białej Cerkwi, obsadzony przez regiment piechoty cudzoziemskiej ks. Konstantego Wiśniowieckiego jest tego klasycznym przykładem, tu nie masz ani Obersztleitnanta jego, ani żadnego Officyera. A mówimy tu przecież tylko o jednej polskiej placówce, podobna sytuacja musiała panować w innych garnizonach a także siłach polowych pod komendą hetmana. 

wtorek, 17 stycznia 2012

Żołdaków w liczbie zupełnej 200

Interesujący materiał źródłowy który znalazłem w przypisach do ‘Historii piechoty polskiej’ Konstantego Górskiego. Jest to umowa dotycząca zaciągnięcia suplementu do regimentu piechoty cudzoziemskiej dowodzonego przez obersztera Gustawa Wrangla, datowana na 26 stycznia 1665 roku. Według materiałów zebranych przez Jana Wimmera chodzi tu o dawny regiment Michała Radziwiłła, którym od 1663 roku dowodził Ernest Ewald Blomberg, a od lutego 1664 roku właśnie Wrangel. Regiment na przełomie 1664 i 1665 roku liczył niewiele ponad 500 porcji, biorąc jednak pod uwagę, że suplement miał liczyć 200 żołnierzy wydaje się że ubytki jesienno-zimowe były całkiem spore. Dokument ten jest bardzo interesujący, gdyż wspomina kwestię wyposażenia żołnierzy – włącznie z odzieżą zimową – czytamy tam, że wszyscy mają być muszkieterami (z muszkietami lontowymi  i bronią białą). Biorąc pod uwagę jakim obciążeniem dla ludności były przemarsze oddziałów wojska nie dziwi fakt, że podkreślono kilkakrotnie potrzebę zachowania dyscypliny w marszu na wyznaczone leża.


poniedziałek, 16 stycznia 2012

Wszystkiemu in genere rycerstwu

Kontynuuję wątek listów królewskich i hetmańskich,  zapoczątkowany kilka wpisów temu:
Tym razem nagłówek z listu króla Jana III Sobieskiego z 1676 roku, interesujący o tyle, że wymienia jeszcze więcej stopni:
Wszem wobec y każdemu zosobna, osobliwie woysk naszych wielkiego xięstwa Litewskiego, regimentarzom, pułkownikom, oberszterom, oberszterleytnantom, majorom, rotmistrzom, kapitanom, porucznikom, kapitan-leytnantów [byli to oficerowie dowodzący leibkompaniami], chorążym y ich namiestnikom, komendantom y wszystkiemu in genere rycerstwu, tak polskiego iako y cudzoziemskiego zaciągu, konnym y pieszym, tudzież kozakom Zaporoskim.
Znów mamy listę według rang, aczkolwiek dziwi mnie niska pozycja kapitana-lejtnanta. W przypadku wymienia zaciągów króla na pierwszym miejscu stawia autorament krajowy, jednak kiedy patrzymy na listę rang mamy, jak w przypadku poprzednio cytowanych listów, znów według starszeństwa, bez uwzględniania podziału na autoramenty. Charakterystyczne jest także uwzględnienie Kozaków, których bardzo chętnie zaciągał król Jan.

niedziela, 15 stycznia 2012

Jako hetman i kanclerz

Jan Zamoyski został przed wyprawą pskowską w 1581 roku mianowany na stanowisko hetmana wielkiego koronnego. Trzy lata wcześniej został kanclerzem wielkim koronnym, piastował więc teraz dwa niezwykle ważne, kluczowe wręcz, stanowiska urzędnicze. Zachował się bardzo ciekawy opis z sierpnia 1581 roku, ukazujący nam jak to Zamoyski popisywał wojsko maszerujące na Psków. Opis może zwłaszcza zainteresować kogoś kto chciałby odwzorować hetmana na wargamingowym stole:
P. Hetman nowy urzędem się popisuje, sam roty stawiał, jeździł jako hetman i kanclerz, pieczęć na szyi a hetmański proporczyk za nim na grocie u kopii, magierka czerwona z pierzem [piórem/piórami], na proporczyku rym: ‘Fortutido et laus mea Dominus’ [Bóg męstwem mojem i chwałą]. Na pułki dzieli wojsko.

piątek, 13 stycznia 2012

Pod księcia Bogusława znakiem - suplement

Bardzo dawno temu (patrząc na okres w którym funkcjonuje blog) pisałem o wojskach księcia Bogusława Radziwiłła:
Pora na garść uzupełnień, tym razem już dotyczących lat po ‘Potopie’. W listopadzie 1661 roku ks. Bogusław na czele wojsk prywatnych dotarł do obozu armii polsko-litewskiej i prezentował się przed królem Janem Kazimierzem. Cytując samego Radziwiłła:
Prezentowałem Królowi J.M. ludzi moich własnych sześćset dragonii i dwieście raytarii, który mię mile przyjął i niesłychanie ludziom rad był, bo były okryte i nowo odziane chorągwie.
Dziwnym trafem na bitwę pod Kuszlikami się książę 'nie załapał', może wcale mu się na kampanię nie śpieszyło  Co ciekawe, 10 grudnia książę miał 'dać i darować' Królowi J.M. dwie najlepsze chorągwie dragońskie, dowodzone przez kapitanów Flocków (Floków). W lutym 1662 roku, kiedy książę odwiedził marszałka konfederacji wojska litewskiego, miał ze sobą wybrany oddział dragonów – dragoni jej na wybór sto dwadzieścia.
Kolejne znalezisko to popis jego wojsk przed elektorem brandenburskim 20 października 1662 roku, kiedy to Radziwiłł prezentował ośmset rajtaryjej, dziewięćset dragonijej . Wojska te towarzyszyły mu pod Królewcem, gdzie dołączyło do nich 2000 piechoty elektorskiej, oddanych czasowo pod komendę księcia. 

środa, 11 stycznia 2012

Z władzy mey hetmańskiey rozkazuję...

Po śmierci w 1665 roku hetmana wielkiego litewskiego Pawła Sapiehy jego następca – dotychczasowy hetman polny – Michał Kazimierz Pac zajął się nader skrupulatnie redukcją armii litewskiej. Ofiarą owej redukcji padały przede wszystkim oddziały do tej pory służące w dywizji Sapiehy, dowodzone przez jego zwolenników i klientów, ergo politycznych przeciwników hetmana Paca. Po raz kolejny polityka ingerowała w kwestie wojskowe na Litwie. Udało mi się znaleźć nader kuriozalny rozkaz dotyczący zwinięcia części regimentu (skwadronu) dragonii pisarza litewskiego Aleksandra Hilarego Połubińskiego. Adresowany było on  panu obersterleytnantowi J.K.Mści, a w niebytności, któremu kolwiek z panów oficerów, comędę nad regimentem maiącemu. Tu już smaczek – sam hetman nie wiedział nawet, kto w tym momencie był ‘przy regimencie’ i nim de facto dowodził. Pac pisał w swoim rozkazie, że w związku z obradami komisji zajmującej się zapłatą dla wojska, należy rozpuścić część oddziałów,  będących niezwykle dużym obciążeniem dla ludności lokalnej. Na szczupłym stanowisku y z niewygodą y ubogim ludziom z ostatnią zgubą było by. Aby więc ograniczyć ilość żołnierzy na danym terenie, Pac z władzy mey hetmańskiey, nakazał zwinięcie trzech chorągwi (kompanii) z regimentu Połubińskiego. Zredukowanych żołnierzy miano odprawić i rozkazać im by opuścili dotychczasowe kwatery, oficer dowodzący dragonami miał także zakaz rekrutacji tych żołnierzy do pozostałych w służbie chorągwi. Co więcej, pod chorągwiami temi, które nie zwinione zostaią, nie więcey, ieno po sześciu dziesiąt [60] ludzi, w tęż liczbie kładąc oficerów, zatrzymał. Jak widać z regimentu miała pozostać właściwie szkieletowa obsada. By zapobiec tworzeniu przez zwolnionych dragonów ‘kup swawolnych’, które mogłyby łupić okolicę, dowodzący regimentem dostał od hetmana bardzo dobitny rozkaz. Tych zaś, którzy by się po zwinieniu chorągwi gromadą trzymali, abyś waszmość gromił, znosił y rozpraszał. Dla zwiniętych chorągwi hetman przesłał asekurację jednak zastanowić się trzeba, kiedy i czy w ogóle dragoni zobaczyli zaległy żołd. Historia jakich (zwłaszcza w drugiej połowie XVII wieku) było niestety nazbyt wiele…

poniedziałek, 9 stycznia 2012

To fałszywie udano było

Jan Antoni Chrapowicki zapisał w swym diariuszu, pod datą 29 grudnia 1656 roku, następującą nowinę:
Przyszła wiadomość o znacznej wiktoryjej z króla szwedzkiego pod Grudziądzem, dnia 4 decemberis [grudnia] otrzymanej. Zniesiono piechotę na głowę, sam król szwedzki ledwo uszedł do Elbląga, armatę wszytką zabrali nasi. W której potrzebie prawie niespodziewanej, gdy nasze wojsko po kwaterach było, zginął pan [Stanisław] Potocki hetman [wielki] koronny i wiele znacznych i zacnych kawalerów prócz gregarium militem [prostych żołnierzy] legło na placu. Pod Królem JM. konia zabito.
Niezwykle ciekawy zapisek, zapewne głównie dlatego... że dotyczył wydarzenia które nigdy nie miało miejsca. Hetman Potocki wszak zmarł dopiero w 1667 roku, nie było też żadnej bitwy pod Grudziądzem. Sam Chrapowicki po jakimś czasie uzupełnił wpisek, komentując na marginesie diariusza to fałszywie udano było. Pytanie ile takich wieści krążyło po Koronie i Litwie, ile podobnych bitew rozegrało się tylko w ludzkiej wyobraźni?  

piątek, 6 stycznia 2012

Z wielkie obciążeniem ludzi ubogich

W toku XVII-wiecznych wojen często zdarzało się, że ‘wyczyny’ koronnych i litewskich żołnierzy na terenach własnego kraju miały o wiele gorsze skutki niż okupacja tych terenów przez przeciwnika. Nic więc dziwnego, że poszkodowani – czy to szlachta, mieszczanie czy też chłopi – starali się szukać sprawiedliwości i domagali się ukarania winnych. W 1665 roku taki oto apel wystosowali chłopi nękani przez dwie chorągwie lekkiej jazdy tatarskiej z dywizji hetmana wielkiego litewskiego Pawła Jana Sapiehy:
Ja Bohdan Mieleszewicz, ze wsi Babiey Góry, leśnictwa Białowieżskiego, woytowstwa Fałożskiego y ławnicy tych wsi, przysięgamy Panu Bogu wszechmogącemu w Tróycy świętey jedynemu w tem: iż chorągwie Tatarskiem, to iest pana Abramowicza y imści pana Assanowicza, rotmistrza j.k.mści, szkody w tych wsiach wyż mianowanych, na regestrze pomienionych, nie małe poczynili różnemi czasy; naczem iako sprawiedliwie przysięgamy, tak nam Panie Boże dopomóż; a ieśli nie sprawiedliwie, Boże nas ubiy.
Jako że lista zrabowanych dóbr i krzywd wyrządzonych w wioskach jest bardzo długa, nie będę jej przepisywał, posłużę się za to wypróbowaną opcją ‘kopiuj wklej’ i załączę całość spisu. Ciekawe rzeczy można tam znaleźć, poza tym to interesujący obraz rozpasania żołnierzy i ich zachowania wobec chłopów.








środa, 4 stycznia 2012

Ichmościom panom pułkownikom, oberszterom, oberszterleytenantom...

Rzecz drobna, acz (przynajmniej dla mnie) intrygująca, jako że nie jestem pewien jak ją interpretować. Wydawało mi się, że rotmistrzowie ‘poważnego znaku’ w autoramencie narodowym (zwłaszcza husarii) stawali zawsze wyżej w hierarchii wojskowej niż oficerowie autoramentu cudzoziemskiego. Wielokrotnie zdarzało się przecież, że regimentarzami zgrupowań wojska bywali nawet porucznicy chorągwi husarskich. Pytanie jednak, czy nie było to raczej luźniej interpretowane w armii litewskiej, gdzie często widzimy oficerów rajtarii czy dragonii na czele grup wojska. Zacząłem się nad tym zastanawiać, kiedy w ręce wpadł mi ukaz hetmana wielkiego litewskiego Pawła Jana Sapiehy ze stycznia 1665 roku. Brał w nim on pod opiekę miasto Jego Królewskiej Mości Kobryń, nakazując podległym sobie żołnierzom nie zbliżać się do zniszczonego w wyniku działań wojennych miasta, nie zajmować tam kwater i nie wybierać prowiantu. Oto jak hetman zatytułował swój rozkaz:
Ichmościom panom pułkownikom, oberszterom, oberszterleytenantom, maiorom, rotmistrzom, kapitanom, porucznikom y wszystkiemu in genere woysku Jego Królewskiej Mości (…) tak ieznemu rycerstwu polskiego y cudzoziemskiego, starego y nowego zaciągu.
W przypadku wymieniania autoramentów faktycznie jako pierwszy mamy narodowy, jednak tam gdzie mamy wymieniane rangi jest już nieco inaczej. Co prawda jako pierwszego mamy pułkownika (czyli dowódcę pułku jazdy narodowej), jednak trzy kolejne rangi należą do autoramentu cudzoziemskiego. Także przed porucznikami (którzy w tym okresie bardzo często dowodzili pod nieobecność rotmistrzów chorągwiami jazdy) mamy kapitana, czyli kolejną rangę cudzoziemską. Czyli mamy tu typową ‘drabinkę’ rang, bez brania pod uwagę autoramentów – właśnie to mnie nieco zdziwiło. Muszę oczywiście pogrzebać w materiałach źródłowych z epoki, być może uda się znaleźć podobnie zatytułowany list czy rozkaz – jeżeli jednak komuś przychodzi jakieś źródło zapraszam do dyskusji. 


EDIT:
Znalazłem właśnie list hetmana polnego Michała Kazimierza Paca, datowany na styczeń 1666 roku. Tytuł jest prawie identyczny, jednak rotmistrz wymieniony jest tu przed majorem i kapitanem. Identyczną formułę jak Pac zastosował także hetman wielki koronny Stanisław Potocki  w liście z czerwca 1666 roku. Coraz bardziej mnie to zaczęło ciekawić, zwłaszcza że mamy oto i źródło dotyczące armii koronnej...

Malarze znani i nieznani - cz. XLV

Kolejne prace Abrahama de Bruyna, wciąż pozostajemy w 'naszej' części Europy. Powyżej szlachcic węgierski, nacierający na wroga z rohatyną w dłoni. Efekt szarży potęguje rozwiany płaszcz. Zwracają uwagę także długaśne pióra przy magierce. Brak jakiegokolwiek uzbrojenia ochronnego.
U dołu jeździec wołoski, który zapewne także dobrze oddaje Mołdawian z drugiej połowy XVI wieku. Także uzbrojony w rohatynę (tak chyba najłatwiej określić tego typu włócznię), bok osłania mu charakterystyczna bałkańska tarcza.  

wtorek, 3 stycznia 2012

Malarze znani i nieznani - cz. XLIV

Po raz kolejny wracamy do prac Abrahama de Bruyna. Tym razem dwa wizerunki bojarów moskiewskich z okresu panowania Iwana Groźnego. Obydwaj w charakterystycznych pikowanych kaftanach, z uzbrojenia ochronnego mają  hełmy, a bojar powyżej także i tarczę. Za pasem widzimy u niego buławę, uzbrojenia dopełnia łuk i włócznia (rohatyna?). Moskwicin u dołu jest wyposażony nieco inaczej - oprócz łuku i pokaźnego zbioru strzał, ma także niewielki toporek a także szablę przytroczoną rzemieniem do nadgarstka. Bardzo specyficzne są także związane ogony końskie - ciekawym czy naprawdę było to popularne? 

Osobno ręce, nogi, głowy

Popijanie trunków w czasie bitwy mogło mieć bardzo nieprzyjemne następstwa – i bynajmniej nie chodzi mi to o ogromnego kaca następnego dnia… W czasie oblężenia Pskowa przez wojska króla Stefana Batorego w październiku 1581 roku beczka miodu miała się stać przyczyną zguby grupy polskich piechurów. Dość drastyczne zdarzenie tak oto opisał kronikarz:
Przyniósł karczmarz Oglęckiego [Jana Ogleckieg/Oglęckiego, rotmistrza roty piechoty polskiej] roty beczkę miodu do szańców, którą 6 drabów[piechurów polskich]  stawiało; drudzy się nacisnęli do nich; ugodził zdrajca w oną beczkę i w onę gromadę; że ich 5 zaraz zabił i trzem po ręce, po nodze utrącił, z których dwu aż dobito, bo żywi nie mogli być, a oni się rozlecieli, osobno ręce, nogi, głowy. [Rotmistrzowie husarscy] P. [Mikołaj] Gostomski z P. [Stanisławem] Pękowsławskim bliżu ich siedział, tak, ze sztuka głowy przed nie padła. 

niedziela, 1 stycznia 2012

576 muszkietów, 432 piki, 48 partyzan...

Nowy rok znów rozpoczniemy zabawą z buchalterią, tym razem jednak wybierzemy się do Szwecji. By przyjrzeć się jak kosztowną inwestycją było wystawienie regimentu piechoty w XVII wieku chciałbym zacytować kosztorys ekwipunku regimentu piechoty w armii szwedzkiej w okresie Wojny Trzydziestoletniej. By mieć jakąś skalę porównawczą –  najemny szeregowiec w tym okresie miał (przynajmniej na papierze…) 6 riksdalerów miesięcznego żołdu. Dla regimentu liczącego w 10 kompaniach 576 muszkieterów i  432 pikinierów koszt broni wyglądał następująco:
576 muszkietów – 2 riksdalery sztuka – razem 1152 riksdalery
576 bandolierów – 18 öre sztuka  - razem 108 riksdalerów
576 forkietów – 8 öre sztuka  - razem 48 riksdalerów
432 zestawy zbroi pikinierskich  - 4 i ½ riksdalera sztuka – 1944 riksdalerów
432 piki - 16 öre sztuka  - razem 72 riksdalery
1008 pałaszy  - 1 riksdaler sztuka – 1008 riksdalerów
1008 hełmów – 1 riksdaler sztuka – 1008 riksdalerów
48 partyzan – 2 riksdalery sztuka – 96 riksdalerów
Razem powyższe wyposażenie – 5 436 riksdalerów. Musimy jednak pamiętać, że nie wyczerpywało to całkowitego kosztu. Wciąż brak tu ekwipunku dla 128 oficerów i podoficerów (poza partyzanami), sztandarów, bębnów, prochu, lontów, kul, czy chociażby najtańszego materiału na stroje dla wojaków. Droga była ta zabawa w wojenkę, oj droga…