sobota, 25 lutego 2012

Drapią y zabierają

W ramach wojska kwarcianego funkcjonowała chorągiew piechoty stanowiąca obsadę zamku w Kamieńcu Podolskim, z reguły utrzymana w wielkości 200 porcji. Okres długiej i monotonnej służby odbijał się jednak negatywnie na  żołnierzach, a ich zachowanie spowodowało że cała sprawa oparła się o sejm w roku 1613. Oto więc co na tymże sejmie uradzono  w sprawie przywrócenia dyscypliny w garnizonie:
Hayducy, którzy dla obrony zamku y miasta Kamieńca są, iż się nad powinność swą przekupstwem y szynkami bawią, przeciwko prawom miejskim; do tego, y tych co na targ wożą, drapią y zabierają, czym y drogość w mieście czynią, y porządkom Wojewodzym podlegać niechcąc: postanawiamy aby Rotmistrze którzy będą pro tempore nad temi hajdukami, tego przestrzegając zabraniali [takiego zachowania żołnierzom], pod winą stu grzywien. 

piątek, 24 lutego 2012

Z szablą, z koncerzem albo z pałaszem

Lektura Volumina Legum jest bardzo wciągająca, można tam znaleźć naprawdę interesujące smaczki. W 1587 roku Konfederacja Generalna Warszawska uchwaliła wystawienie wojska do obrony Ziem Ruskich, Podolski, Wołyńskich. Komendę nad zgrupowaniem miał pełnić Mikołaj Herburt (Herbort), podkomorzy halicki.  Jego żołnierze  mieli otrzymywać żołd w wysokości 15 złotych za ćwierć, do tego przewidywano dodatki dla rotmistrzów. Wyznaczono rotmistrzów, którzy otrzymali listy przypowiednie na wystawienie chorągwi. Zaplanowano 4 chorągwie po 200 koni, 5 chorągwi po 150 koni i 14 chorągwi po 100 koni jako siły główne, także nieco kawalerii i kilka oddziałów pieszych do obsadzenia zamków. Co ciekawe, ustawa przewiduje także uzbrojenie i wyposażenie oddziałów:
A ci żołnierze będą powinni konie mieć dobre, którzy będą po usarsku służyć, będą powinni na koń wsiadać do potrzeby z kopią, we zbroi, w zarękawiach, w szyszaku, z krótką rusznicą, z szablą, z koncerzem albo z pałaszem.
A którzy kozacką będą powinno służyć z półhakiem y z krótką rusznicą na koniech dobrych.
Regulowano także liczebność pocztów – konie osadzone bydź mają pachołki dobrymi: to iest Rotmistrz koni dziesięć, Towarzysz po sześć koni nawięcey, a mniey też może, a to dla tego aby się Towarzyszami w rocie zagęszczało. Mamy także wzmiankę o muzyce w oddziałach, kto na sto koni będzie służył, konia powodnego, Bębennice, Trębacza, Chorążego ma mu przyjąć.

Hydra, Wilk, Lew a nawet Słowik (i organki na ostatek)

W toku walk w okoliach Mitawy w 1622 roku w ręce żołnierzy szwedzkich miały wpaść dwa litewskie działa. Pochodziły one z prywatnego arsenału rodu Radziwiłłów w Birżach. Hetman Radziwiłł musiał być z tego powodu wysoce niezadowolony – nie dość że musiał wspierać armię własnymi działami to jeszcze w obliczu ataku szwedzkiego utracono dwie cenne sztuki. Na szczęście wydaje się że strata nie zubożyła hetmańskiego arsenału w nadmierny sposób. Poniżej zamieszczam bowiem Regestr armaty i inszych rzeczy w cekhauzie Książecia JM birżańskim. Inwentarz ten, datowany na rok 1619, ukazuje nam całkiem spory zapas dział i hakownic, do tego nawet moje ukochane organki. Jak zwykle działa wielkie mają niezwykle klimatyczne nazwy, typowe zresztą dla tego okresu.

środa, 22 lutego 2012

Z figurkowej szafy Kadrinaziego - wyprzedaż

W związku z porządkami w szafie pozbywam się dużej części kolekcji figurek (właściwie to zostawiam sobie tylko Krasnoludy i OiM). Poniżej ogólna lista, zainteresowanych proszę o kontakt na priwa, tam podam szczegóły:
- 28 mm XVII wiek – pancerni, Tatarzy, hajducy z TAG (metal), spieszeni dragoni polscy z Old Glory (metal), plastikowa piechota Pike and Shotte z Warlord Games (dwa pudełka, spora część niesklejona), spieszona dragona i piechota z ECW z Redoubt (metale), bliżej niesprecyzowani kirasjerzy (ok. 25 mm, metale)
- setki plastików 1:72 – Zvezda (Grecy, jazda macedońska, piechota i jazda perska, Punijczycy, słonie, moskiewscy bojarzy, jazda turecka) i HaT (wszystkie wzory z armii macedońskiej, wszystkie wzory z armii perskiej, wszystkie wzory z armii punickiej poza słonikami), piechota XVII wieczna (Revell, A Call to Arms) – zapewne to nie wyczerpuje jeszcze wszystkich opcji ;)
- Space Marines do W40k – bardzo dużo scoutów (stare metale, w tym SW, nowe plastiki snajperzy i zwykli), squad Devastatorów (4 x missile launcher), command squad i weterani (Apothecary, Standard Bearer – Brother Bethor, 2 x meltagun, 2 x plasma gun, sierżant z fistą), assault squad (6, w tym sierżant z fistą), sporo modeli dowódców, plastikowy Dread (fista + assault gun). Armia do zmycia (głównie podkład), jednak nie sprzedaję jej w kawałkach – musi zejść cała.
W przyszłym tygodniu jestem w Polsce, więc wtedy w  rachubę wchodzi dostawa osobista w Toruniu i/lub Warszawie. Delivery within UK or personal in Edinburgh can be arranged ;)
Kontakt najlepiej na priwa lub email:
grimme(at)tlen.pl

Pod komendą ks. Krzysztofa - rajtaria litewska 1617-1622 - uzupełnienie

Kilka nowych i interesujących informacji na temat rajtarii litewskiej w 1622 roku, jako dodatek do tekstu z maja 2010 roku:
I tu podziękowania dla Artura za zdobycie źródeł!
Jednostki rajtarii służące latem 1622 roku był podzielone na trzy grupy żołdu:
- te będące w służbie od praktycznie samego początku wojny (pierwsza chorągiew Korffa i chorągiew Ceridona) dostawały 31 złotych/ćwierć (wraz z kuchennym)
- chorągiew Ewalda Sackena (w służbie od jesieni 1621 roku) miała żołd o 10 złotych wyższy
- chorągwie służące od wiosny/lata 1622 roku miały aż 51 zł/ćwierć (wraz z kuchennym)
Dla porównania – husaria litewska za cały okres wojny miała żołd w wysokości 31 zł/ćwierć, a jazda kozacka 21 zł/ćwierć (obydwie te liczby z kuchennym). Nic więc dziwnego, że hetman Radziwiłł słusznie obawiał się niesnasek w obozie w związku z tak dużą różnicą żołdu.
Co do roty Henryka Gildryna, która od wiosny 1622 roku miała służyć w garnizonie Dorpatu. Zależnie od komputu nazwisko tego oficera to Endrych Gilzyn, Enrych Gilzyn lub Gildryn – chorągiew faktycznie liczyła 100 koni etatu. Nie jestem jednak w stanie potwierdzić istnienia chorągwi Olazura którą wspomniał prof. Wisner – nie mam jej w żadnym znanym mi dokumencie. Zaczynam się zastanawiać, czy nie był to tylko oddział planowany (część regimentu Rosena), który nigdy nie wszedł do służby? Sprawa wynika dalszego badania i zweryfikowania.

wtorek, 21 lutego 2012

W sukni swej barwy takiej

W nawiązaniu do wpisu o litewskiej piechocie wybranieckiej z 1655 roku zamieszczam teraz zapis uniwersału króla Stefana Batorego z 10 lipca 1578 roku. Dotyczy on powołania do życia instytucji piechoty wybranieckiej na ziemiach koronnych. Znajdujemy tam zarówno zapis o uzbrojeniu żołnierzy (rusznice, siekierki, szable) jak i warunkach na jakie miano powoływać wybrańców. Niedługo dopiszę kontynuację tego wątku, przyjrzę się bowiem liczebności wypraw wybranieckich za panowania króla Stefana. 


poniedziałek, 20 lutego 2012

Ofiara osobliwej urody i koni na schwał

Życie XVI czy XVII-wiecznych dyplomatów bywało nader ciężkie, obfitując nierzadko w przygody bardzo przykre, kończące się nawet śmiercią. Taki tragiczny przypadek z jesieni 1583 roku znajdujemy w Kronice Polskiej. Poseł króla Stefana Batorego, Podlodowski herbu Janina, został w czasie misji do sułtana tureckiego napadnięty przez tureckich maruderów. W nocy najechawszy poimali [posła] i wszystko przy nim pobrali, a potem na lesie zabili. Poseł miał obserwować przemarsz armii tureckiej maszerującej do Persji, a wojsko to było dosyć nędzne, nic więc dziwnego, że Turcy łakomym wzrokiem spoglądali na świtę Podlodowskiego. Sam poseł był to jeździec i gońca dobry, mąż ktemu osobliwej urody, tak iż się mu Turcy dziwowali, i częścią to z zazdrości uczynili. Jednak nie tylko uroda posła odegrała tu rolę, miał on bowiem przy sobie kilkanaście koni na schwał dobrych arabskich [które] królowi [Batoremu] wiódł, na których się często po Konstantynopolu przejeżdżał. Jak więc widać napastnicy musieli się nieźle obłowić podczas nocnego napadu. Sułtan starał się załagodzić sytuację, wysyłając na dwór Batorego czausa Mustafę, który tłumaczył, że to nad wolę jego stało, i to łotrostwo poimać kazał, z których sprawiedliwość uczynić obiecywał. Przy okazji jednak sułtański posłaniec starał się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, upominając się by Polacy ukarali Kozaków, którzy tymczasem w państwach tureckich szkody niemałe podziałali. Zapewne więc kilku złapanych maruderów wbito na pale lub obwieszono, o szczegółach jednak kronikarz milczy…

niedziela, 19 lutego 2012

Piechota włoczna (acz bez włóczni...)

Ciekawostka z historii piechoty polsko-litewskiej; głównie w zakresie terminologii, gdyż znalazłem nazwę z którą się do tej pory nie spotkałem. Na sejmie majowym 1655 roku, w obliczu zagrożenia moskiewskiego i szwedzkiego, uchwalono wystawienie wypraw łanowych, wybranieckich, a także pospolitego ruszenia. Co ciekawe litewska piechota wybraniecka określana została w ustawie sejmowej jako piechota włoczna. Z każdych dwudziestu włók (miara powierzchni, równa blisko 18 hektarom) miano wystawić jednego pieszego. Dzierżawcy który mieli mniej niż dwadzieścia włók mieli wystawić wybrańca ‘na spółkę’ z innymi podobnymi dzierżawcami.  Starostowie i dzierżawcy dóbr królewskich mieli zadbać o wystawienie wyprawy i wysłać pieszego odzianego, z muszkietem lontowym, z szablą y z siekierką, z żywnością, prochem, z ołowiem, y z wozem na pięciu. Tak jak w przypadku koronnej piechoty wybranieckiej rotmistrzami mieli być przedstawiciele szlachty osiadłej. Piechota włoczna miała służyć przy pospolitym ruszeniu szlacheckim i pozostać w służbie tak długo póki y pospolite ruszenie zostawać ma. 

piątek, 17 lutego 2012

A very murdering battle - and Red John without armour

Bitwa pod Malplaquet, stoczona 11 września 1709 roku, to czarna karta w resume Johna Churchilla, pierwszego diuka Marlborough. Co prawda udało mu się pokonać Francuzów, ale jego armia przypłaciła to stratą 20 000 zabitych i rannych. Jak napisał jeden z uczestników starcia, Lord Orkney – Modlę się do Boga, by była to ostatnia bitwa jaką miałem okazję ujrzeć.
Nawet jednak wśród bitewnej rzezi mogło się przydarzyć coś, co wywołuje uśmiech na twarzy. Bohaterem naszej opowiastki będzie John Campbell, drugi diuk Argyll. Służył w armii już w wieku 14 lat (od razu w stopniu… pułkownika), dorobił się przydomka Iain Ruaidh nan Cath (Czerwony John) by w 1742 roku (na rok przed śmiercią) zostać Naczelnym Dowódcą (Commander in Chief) armii brytyjskiej. W 1709 roku Czerwony John dowodził brygadą piechoty, złożoną z trzech regimentów, walczącą na prawej flance armii sprzymierzonych w lasach Bois de Sars. Prowadził swoich żołnierzy do kolejnych ataków  na pozycje francuskie, za każdym razem natarcia załamywały się w ogniu muszkietów lub po zażartej walce wręcz. W toku starć pułkownik został trzykrotnie trafiony z muszkietów, za każdym trafieniem padając na ziemię po czym podnosząc się bez większego szwanku. Jego żołnierze zaczęli wtedy szemrać, że ich dowódca nosi pod płaszczem napierśnik (patrz obraz powyżej) dzięki czemu jest bezpieczniejszy niż jego podkomendni. Rozeźlony nie na żarty Campbell zerwał płaszcz i kamizelkę, po czym poprowadził swoich żołnierzy do kolejnego ataku w samej tylko koszuli i z pałaszem w dłoni. Miał przy tym zachęcać piechurów do walki, mówiąc: patrzcie bracia, nie mam żadnego ukrytego pancerza, jestem tak samo narażony jak i wy. Żołnierzy to chyba nieco przekonało, a przy tym dobrze pokazuje krewki charakter szkockiego szlachcica.

czwartek, 16 lutego 2012

Tatarów ośmdziesiąt tysięcy

We wrześniu 1575 roku Ruś Czerwona i Podole padły ofiarą straszliwego najazdu tatarskiego. Czambuły rozlały się szeroko po niebronionym terytorium, paląc, mordując i gromadząc ogromne łupy. Jak pisał Bielski w swojej kronice:
Taką nieoszacowaną szkodę uczynili, jaka niesłychana była w Polsce; bo okrom pobitych starych ludzi i małych dziatek, ludzi wszystkich przez pięćdziesiąt i pięć tysięcy wywiedli w niewolę, a koni i klacz półtorakroć sto tysięcy, nuż była i owiec barzo wiele, nie wspominając innych łupów, szat, złota, srebra; a tak prędko z tem uszli, że ich nikt dogonić nie mógł.
W najeździe miało jakoby brać udział blisko 80 000 Tatarów, oto jak według zapisu kronikarza przedstawiał się podział sił tatarskich:
Naprzód szedł Alkierej sułtan z chorągwią kitajki białej i czerwonej, wszerz na dwa sążenia a na wierzchu kutas [frędzel] z końskiego ogona farbowany, ludu było pod chorągwią 15 000. Lazidgierej sołtan z chorągwią kitajki zielonej a białej, pod nią było Tatar 10 000. Alikierej z chorągwią czerwoną o dwóch ogonach, pod którą było Tatar 10 000. Satkierej z chorągwią kitajki czerwonej i białej z kutasem, pod którą było ludu 15 000. Za tymi szedł sułtan Kikierej z chorągwią kitajki białej i zielonej o czterech ogonach, ludu było po nią 8000. Za tymi szli Cirkasowie pietihorscy z chorągwią kitajki białej a zielonej z kutasami, ludu po nią było 7000. Dobruccy i białogrodzcy Tatarowie szli wprzód przed wojskiem z Bakajem, których było 1000. Komorników [?] też było o jednym koniu chłopu wybornych do 15 000. A nad temi wszystkiemi wojski mieli władzę najpierwszą synowie carza przekopskiego, których tam było siedm.

poniedziałek, 13 lutego 2012

Jak popłynął król na wojnę...

Wyprawa na morze nas czeka, acz niedaleko, bo na Bałtyk... Powyżej spis okrętów floty szwedzkiej z 9 lipca 1655 roku, na pokładzie liniowca Scepter (jakże odpowiednio) sam Karol X Gustaw. W takim to towarzystwie monarcha udawał się na wojnę która miała przejść do historii jako (nie)sławny 'Potop'.
Flota podzielona na trzy eskadry. Na czele pierwszej stał sam król, drugą dowodził Karl Gustav Wrangel, trzecią zaś Ake Hansson Ulfsparre. Na pierwszym miejscu nazwa okrętu, potem liczba dział (25, 12, 10, 6 i 4 funtowe), na końcu liczba przewożonych żołnierzy.

sobota, 11 lutego 2012

Malarze znani i nieznani - cz. XLVI

W tej odsłonie (niekończącego się…) cyklu tym razem praca o mniejszej wartości historycznej, niemniej jednak ciekawa. Pochodzi prawdopodobnie z roku 1699, przechowywana jest w zasobach Herzog August Bibliothek. Autorem jest Jean (Johann) David Zunner, niestety nie znalazłem na jego temat wielu informacji. Był to rytownik z Frankfurtu nad Menem, gros jego prac które znalazłem datowane są na lata 80-te i 90-te XVII wieku. Wizerunek powyżej zatytułowany jest Rosyjscy żołnierze wypierają w 1611 roku polskich żołnierzy z Moskwy. Trochę to dziwne, może autor pomylił się w datowaniu i chodzi o walki z odsieczą prowadzoną przez Chodkiewicza w 1612 roku? Uwagę zwraca sztandar w górnym lewym rogu, widać zarówno Orła jak i Pogoń. Walczący są mocno wymieszani, w ruch poszły szable, nadziaki i spisy. Najciekawsza jest postać uskrzydlonego (w dosyć anielski sposób) jeźdźca w środku – na głowie dziwny szyszak, przy boku sahajdak, w ręku nadziak. Sam nie wiem czy ma to być jakaś wariacja na temat husarza czy raczej moskiewski bojar w stylu żilca? 

czwartek, 9 lutego 2012

Czupryny rwać sobie poczęli

Nadmiar trunków, którymi obficie podlewano szlacheckie głowy w czasie uczt powodował często wybuch burd, w których dobywano szabel czy prano się po łbach. Do tego typu sprzeczek dochodziło nawet na ‘imprezach’ gdzie bawili się magnaci i urzędnicy z najważniejszych kręgów. Tak oto Albrycht Stanisław Radziwiłł opisywał pewne zdarzenie które miało miejsce na uczcie wyprawionej przez Krzysztofa II Radziwiłła, hetmana polnego litewskiego i wojewodę wileńskiego, w lipcu 1634 roku:
Wielu nas było na obiedzie u Radziwiłła w[ojewo]dy wileńskiego, gdzie na końcu obiadu dwóch w[ojewo]dziców, jeden ruski [Stanisław]  Daniłowicz, drugi łęczycki [Hieronim] Radziejowski, z małej okazyi powadziwszy się, za łby i czupryny rwać się poczęli, tak dalece, że obadawa pięściami się potłukli, i po części łysymi pozostawali! Byłoby nie mało krwi rozlania od nadchodzącej obu stron czeladzi, gdyby nie były przed nimi drzwi zamknięte. Cała jednak izba się błyskała od dobytych szabel, atoli roztropności wojewody rzecz jest uspokojona i po przyjacielsku się pogodziwszy, rozjechali.
Jak więc widać sprawa rozeszła się po kościach, jednak dla Stanisława Daniłowicza nie była to ani pierwsza ani ostatnia słynna zwada. Dwa lata później przyszła jednak ‘kryska na matyska’ i wojewodzic zginął z rąk Tatarów – o czym już zresztą na blogu kiedyś wspomniałem.  

poniedziałek, 6 lutego 2012

Rajtaryi na 5700 koni (a właściwie to więcej...)

Pisałem kiedyś o  jednostkach rajtarii na planowaną przez Władysława IV wojnę turecką:
Okazuje się jednak, że istnieją źródła opisujące jeszcze więcej jednostek.  Z tego miejsca podziękowanie dla Radka Sikory za udostępnienie artykułu autorstwa prof. Mirosława Nagielskiego, gdzie znaleźć można owe jednostki.
Najpierw przyjrzyjmy się dodatkowym informacjom na temat jednostek które już opisywałem poprzednio. Jak okazuje się w wydaniu Kubali zawierał on pewne błędy.
Regiment ks. Bogusława Radziwiłła mógł liczyć 500 lub 600 koni. Starosta latowicki Opacki miał na imię Olbracht (poprzednio tego nie sprawdziłem). Regiment Jana Denhoffa według jednego z rejestrów liczył 1000, a nie 600 koni. Podobnie 1000 koni miały (a raczej mogły) liczyć regimenty Berka i Frakenberga. Tyzenhauz to najprawdopodobniej Andrzej, dworzanin królewski. Panem śremskim był kasztelan śremski Przesław Leszczyński. Gainschofem faktycznie był jeden z rodu Ganschoffów, Jakub, acz jego regiment mógł liczyć nawet 600 koni.
Oprócz tych 12 jednostek prof. Nagielski znalazł jeszcze 5 kolejnych:
- Wincentego Korwina Gosiewskiego – 500 lub 600 koni
- Henryka Wolfganga Baudissina – 800 koni rajtarii i 600 koni kirasjerów (a to ciekawostka…)
- Ernesta Sackena – 200 koni
- Korffa (prawdopodobnie Ernesta Jana) – 400 koni
Oczywiście spora część tych jednostek (a przynajmniej ich liczebność) istniała tylko i wyłącznie na papierze, dobrze jednak pokazuje rolę jaką miała odegrać rajtaria w planowanej wojnie. 

Osioł królewicza Jana Kazimierza

Królewicz Jan Kazimierz Waza w 1635 roku miał okazję walczyć w szeregach armii cesarskiej, zdobywając doświadczenie na czele regimentu kirasjerów.  W czasie walk korpusu Gallasa z Francuzami doszło do zaciętych walk nad Mozelą, w wyniku których zgrupowanie cesarskie musiało się wycofać na drugi brzeg rzeki. W czasie odwrotu interesującą przygodę miał… osioł, niosący na grzbiecie srebra królewicza Jana Kazimierza:
Biedne to zwierzę, dźwigało srebrny kredens Królewicza, w samym odwodzie, gdy każdy na swoją tylko całość był pomnym, osioł ów opuszczony od masztalerza, już panem swym widząc się, niezamieszkał także o bezpieczeństwie swem myślić. Na drugim dopiero brzegu, przypomniano go sobie: wszyscy byli niespokojni, by schwytane srebra z herbami Królewicza, nie stały się na nieprzyjaciół zbyt chlubną zdobyczą; ale gdy go wszędzie szukają, widzą że osioł ów, ni strzelaniem, ni hukiem boju niestrwożony, prosto przez wzgórza i parowy pędzi do rzeki, rzuca się w nią i zwaliwszy do wody skrzynię z kredensem, szczęśliwie na drugi brzeg przybywa. Wysłano natychmiast strzelców, którzy odpędziwszy nieprzyjaciela od miejsca gdzie srebro było zatopione, dali sposobność odzyskania tych drogich sprzętów. 

sobota, 4 lutego 2012

Hołoty i ciur obozowych przeszło sześć chorągwi

Zagoniony ostatnio jestem, pochłaniają mnie inne projekty (acz związane z XVII wiekiem) przez co blog ucierpiał, trzeba to więc nieco nadrobić. Artur (serdecznie pozdrawiam!) podesłał mi Kopczyk zacny chwały żołnierskiej… Lwa Kaltenbergha, a tam znalazłem piękną dykteryjkę dotyczącą XVII wieku. Tak oto Łukasz Opaliński oceniał potencjał pospolitego ruszenia:
Czynił zatem wojewoda krakowski, żołnierz doświadczenia wielkiego i statysta, przegląd komputowych regimentów, pospolitych chorągwi i secin miejskich: zaczem zdając mu sprawę pisarz generalny regimentarski tak mu wyczytał: „Wojska z kwarcianej piechoty z pospólstwa mamy regimentów dwa, szlacheckiego pospolitego ruszenia chorągwi konnych sześć, milicyów miastowych ze Sandomierzan, Puławian, Tarnowian i Rzeszowian – cztery seciny”.
Uczyniwszy radę wojenną rozpoczął ją wojewoda tak: „ Zacni panowie! Wojska mamy tedy regimentów dwa, wolentarzy zacnych setnie cztery, a nieprzydatnej na nic hołoty i ciur obozowych przeszło sześć chorągwi!”
Oczywiście Opaliński znany był z zamiłowania satyrycznego, niemniej jednak powyższy opis zbytnio nie odbiega od prawdy…

środa, 1 lutego 2012

Z wizytą w muzeum - cz. XI

Wracamy do National Museum of Scotland i zdjęć eksponatów. Fotki nie najlepsze, ale od czasu ostatniej wizyty mamy już nowy aparat, więc kolejna sesja będzie o wiele bardziej udana.
Na zdjęciach bardzo długie pistolety należące do earlów Stair w drugiej połowie XVII wieku. Broń o tyle ciekawa, że wyposażona w zamek typu snaphance, stosunkowo popularny na Wyspach. Pistolety powstały ok. 1660 roku w warsztacie jednego z dwóch znanych rusznikarzy edynburskich – Adama Lawsona lub Alexandra Logana.
Na dolny zdjęciu widzimy także zezwolenie królewskie, podpisane przez Williama III, dotyczące śledztwa w sprawie masakry klanu MacDonald w Glencoe. List nosi datę z kwietnia 1695 roku, widzimy więc jak długo trwały śledztwa w sprawie masakry z lutego 1692 roku...