wtorek, 31 grudnia 2013

Repliki, dupliki i rżnięcie po pysku

Dziś Sylwester, więc powinno być hucznie, z przygrywającą w tle muzyką. Niniejsza opowiastka będzie miała zarówno aspekt muzyczny, jak i rozrywkowy – bo ten i ów w pysk tam dostanie. Tak oto kłótnie polskich i kozackich muzykantów (najprawdopodobniej w trakcie kampanii chocimskiej 1621 roku) opisał naoczny świadek:

I w takowych kłopotach nie było spokojności, bo surmacze nie ustawali przygrywania na swoich surmach. Te szałamaiste dudki swojakiego były rodzaju: a to jedne, na lewą rękę, z jedną dziurą w sobie, głos miały poważny; zasię drugie, na rękę prawą dziur miały dwie, a głos wydawały nad imaginację hałaśliwy i skoczny. Gdy tylko nasi trębacze wzięli coś wytrąbywać, surmarze dalejże sobie! I choć, niby, to samo grają, przedsię z przeraźliwością bisurmańską. Tedy trębacze to tamtych i za łby: A owi na to: . I tak repliki, a dupliki, aż rżną się wzajem w pysk. Jednym w sukurs od ich chorągwi, drugim od secin ten i innych bieży: nie było kłopotu – a masz tumult w obozie! I tak co dnia. Zakazano wreszcie surm całkiem jak tylko w szczerym polu. I dobrze, bo szpetne to granie.


Na tak wesołą i skoczną (acz nieco bisurmańską) nutę życzę Wam dobrej zabawy w Sylwestra i wszystkiego dobrego w nadchodzącym Roku Pańskim 2014! Oby nie był gorszy niż odchodzący dziś stary rok…

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Niebiańska zasłona dymna

Bitwa pod Martynowem, stoczona 20 czerwca 1624 roku, zaliczana jest do największych tryumfów Stanisława Koniecpolskiego.  Wspominałem kiedyś w innym wpisie listę pobitych murzów i zdobytych sztandarów tatarskich. Okazuje się jednak, że hetman Koniecpolski mógł w bitwie liczyć nie tylko na swoich żołnierzy – sprzyjały mu bowiem nawet Niebiosa (w sumie nic dziwnego, wszak walczył przeciw Tatarom…). Tak oto polski dowódca raportował w liście do króla Zygmunta III:

Właśnie miłosierdzie boże a szczęście z pobożnością  W. K. Mci Pana mego miłościwego, srogie a straszne było nieprzyjacielowi, bo tę cudowną rzecz oznajmuję, którejem ja sam wprawdzie nie widział, ale wiele z Rycerstwa wiary godnych, lubo inszey religiey twierdzą, mianowicie widział Pan Starosta tłumacki [kalwin Jan Potocki  - K.], y przyrzekając dobrowolnie przyznawa, iż gdy Tatarowie rano do nas bieżąc, pod Martinowem dwie wiosce podpalili, z tych dymów na powietrzu wielki krzyż był uformowany, a zostawał w potrzebie w tyle poganów, y do tego krzyża (jako mi powiadają, w którym był miejscu), przebijało się mężnie wprost woysko W. K. Mci.

Nic więc dziwnego, że ordyńcy stali w tej bitwie na góry straconych pozycjach…

niedziela, 29 grudnia 2013

L'affaire des poudres

Zbliża się koniec roku, więc pora na fajerwerki. Wędrujemy do roku 1708 kiedy to toczyła się Wojna o Sukcesję Hiszpańską. Armia sprzymierzonych oblegała Lille, a broniący się Francuzi desperacko potrzebowali prochu. Pan którego widzimy na powyższym obrazie  - Christian Louis de Montmorency, le Chavalier de Luxembourg – stanął na czele specjalnej misji mającej na celu przetransportowanie prochu do miasta. 2000 specjalnie wybranych francuskich kawalerzystów ruszyło w stronę Lille. Każdy z nich miał ze sobą worek ze 100 funtami prochu (niektóre źródła mówią nawet o 200 funtach). De Montmorency zamierzał użyć bluffu by dostać się do Lille. Jego oddział wieczorem dotarł do straży obozu sprzymierzonych i udał oddział niemieckiej jazdy wracający wraz z pochwyconymi jeńcami z podjazdu. Oficer straży przepuścił „Niemców” i oddział ruszył dalej. Żołnierze dotarli do kolejnego posterunku, dowodzący tu oficer był jednak bardziej przytomny i zaczął zadawać niewygodne pytania. De Montmorency zrozumiał, że czas podstępu dobiegł końca: na jego rozkaz cała kawalkada w pełnym pędzie ruszyła do Lille. Straż oczywiście zaalarmowała inne oddziały, w stronę Francuzów zaczynają padać strzały. Grupa kawalerzystów rozpadła się: 600 czy 700 przebija się do Lille, reszta próbuje zawrócić w stronę Douai z którego nadjechali. Nagle doszło do straszliwej eksplozji, kilkuset [Francuzów] zostało wyrzuconych w powietrze. Co się stało? Okazuje się, że część worków z prochem (wykonana z materiału, a nie ze skóry) rozerwała się w czasie gonitwy i za uciekającym do Douai jeźdźcami ciągnęły się ścieżki prochu. Iskry wzniecone przez końskie podkowy spadły na proch, ogień trafił do worków na siodłach Francuzów i doprowadził do serii straszliwych eksplozji. Jak zanotował potem zszokowany oficerów sprzymierzonych: Było to straszliwe widowisko, gdyśmy widzieli szczątki ludzi i koni, a ich nogi, ramiona i [resztki] ciał powyrzucane nawet na pobliskie drzewa. Zdarzenie to przeszło do historii jako l'affaire des poudres. Poświęcenie ze strony żołnierzy de Montmorency pozwoliło na dłuższą obronę Lille, miasto padło jednak 22 października, a cytadela kapitulowała 10 grudnia 1708 roku. Obrońcy zdołali jednak zadać sprzymierzonym duże straty  - zdobycie Lille kosztowało diuka Marlborough i Eugeniusza Sabaudzkiego 16 000 zabitych i rannych żołnierzy. 

czwartek, 26 grudnia 2013

Niderlandzką tarczą na rzymską modłę

Niderlandzkie reformy wojskowe z drugiej połowy XVI wieku wiele zawdzięczały inspiracjom ze starożytności – przede wszystkim greckich i rzymskich sposobów wojowania. Jednym z ciekawszych pomysłów, aczkolwiek może i lepiej że szybko zarzuconych, było wprowadzenie do służby tarczowników. Mieli być oni wyposażeni w duże tarcze na rzymską modłę  a ich zadaniem miało być rozbijanie formacji pikinierów przeciwnika. Co ciekawe, przeprowadzono nawet testy polowe takiej formacji. 6 sierpnia 1595 roku Anthonis Duyck zapisał w swoim dzienniku:

Jego Ekscelencja [Maurycy von Nassau – K.] dawno temu nakazał wyprodukowanie dużych tarcz [w angielskim tłumaczeniu mamy frazę ‘large shields or targes’ – K.] na rzymską modłę by sprawdzić, czy [tak wyposażonym żołnierzom] uda się [za ich pomocą]  rozbić batalion pikinierów, co kilka razy przetestowano z dobrym skutkiem w Hadze. Dzisiaj w obozie nakazał tej samej [techniki] przeciw angielskim żołnierzom, którzy walczą za pomocą pik i osiągnął znów taki sam [sukces], jako że tarczownicy przebili się przez wszystkie piki [pikinierów].


Co ciekawe, eksperyment powtórzono 21 dni później, zapewne także przeciw uznawanym za elitę armii Zjednoczonych Prowincji angielskich najemników – z takim samym skutkiem. Tacy tarczownicy nie ujrzeli jednak nigdy światła dziennego w czasie bitwy, jednak w wydanym w 1618 roku podręczniku La maniement d’armes de Nassau, Adam le Breen zamieścił rysunki przedstawiające żołnierzy tej formacji. Powyżej taki właśnie niderlandzki gentelman, który nigdy jednak nie miał szansy stanąć przeciwko Hiszpanom. 

środa, 25 grudnia 2013

Z wyraźnym lekceważeniem...

Jan II Kazimierz zrzekł się korony 16 września 1668 roku, aczkolwiek upłynęło sporo czasu zanim opuścił Polskę – wyjechał do Francji dopiero 30 kwietnia 1669 roku.  Ostatnie dni byłego władcy nie należały jednak do najprzyjemniejszych, jego niegdysiejsi poddani starali mu się pokazać, że jest już w Polsce persona non grata. Tak oto o jednej z ostatnich podróży Wazy po Polsce pisał w liście z 20 lutego 1669 roku nuncjusz papieski:

W drodze do Sokala J.K.Mość nie tylko bardzo niewiele doświadczył grzeczności od szlachty tych miejscowości, przez które przejeżdżał, ale w niektórych spotkał się z wyraźnym lekceważeniem, bo dla błahych powodów powięziono mu żołnierzy z przybocznej gwardyi i dotychczas ich trzymają w zamknięciu; także i urzędnicy miejscowi nie składali mu uszanowania, chociaż byli obecni i miewali w nim dobrodzieja, a inni dla tej samej przyczyny pousuwali się do swych dworów na wsi.


Smutny epilog dla władcy, któremu przyszło rządzić krajem w bardzo trudnych czasach. Swoją drogą ciekawa jest wzmianka o owych żołnierzach z gwardii przybocznej. Pytanie jakie jednostki wciąż jeszcze mogły osłaniać króla? Już po abdykacji (w październiku 1668 roku) znajdujemy wzmiankę o hajdukach, więc ich chorągiew zapewne wciąż pozostawała w asyście Jana II Kazimierza. Regimenty dragonii Bockuma i Briona przestały pełnić po abdykacji funkcję jednostek gwardyjskich. Arkabuzerię Chełmskiego zwijano już od kwietniu 1668 roku (do czego jednak nie doszło), mało prawdopodobne jest więc, by osłaniała byłego władcę. Być może Jan II Kazimierz miał jednak w swojej eskorcie jeszcze jakieś oddziały nie wykazywane w kompucie, a opłacane z jego własnej kiesy?   

wtorek, 24 grudnia 2013

Żołnierz to rezolucyi wielkiej


Stefan Czarniecki zasłynął w czasie „Potopu” jako niezrównany zagończyk, nękający Szwedów wojną podjazdową. Wybrał się także z kilkutysięczną grupą polskich turystów do Danii, by pomóc w wyrzuceniu stamtąd turystów szwedzkich. Niedawno opublikowaliśmy w ramach OiM zasady do dywizji Czarnieckiego w czasie tej właśnie wizyty w Danii, a przy pracach nad nią natknąłem się na ciekawy opis.  Większość oddziałów biorących udział w tej kampanii pozostała i w kolejnych latach pod komendą Czarnieckiego, walcząc przeciw wojskom moskiewskim. Dywizja srogiego  regimentarza należała do najlepszych w całej armii Rzplitej, jednak nie byli to oczywiście żołnierze bez wad (co nieco w tej materii napisał między innymi imć Pasek). Tak oto wojaków Czarnieckiego opisał jeden z ówczesnych oficerów armii koronnej:

Nie darmoż się szerzy chwała o tych rycerzach Czarniecczykami nazwanych, którym i oceanus przegrodą w czynach marsowych się nie stał… Żołnierz to rezolucyi wielkiej i sperare licet (można mieć nadzieję) iż siła może dokonać przy takim wodzu. To mnie wszelako jako tristificum (zasmucające) się zdaje, że wzięli o sobie mniemanie jako o niezwyciężonych fortuny poskromicielach. Tedyż przyjrzę im się baczniej: broń nieporządna, piechockiego żołnierza brakuje, a ten w mających nastąpić rozprawach grunt, armaty nie masz. Prawda, jest wódz ich, za którego animusz waszego świata złota mało. Ależ i ten nie zdoła niż z dobrze opatrzonym i subordynowanym, a powiem, że i z umoderowanym żołnierzem, który inaczej stawa, gdy na wsparcie ma parę bodaj śmigownic, zaś nie samą jazdą step przed sobą maca. Dobry wódz –dobrze, ale i wojsko dobrze opatrzone znaczy.

Ciekawy to opis, z jednej strony podkreślający rosnącą sławę Czarnieckiego, a także doświadczenie jego żołnierzy; z drugiej jednak wskazuje na niedobory ekwipunku i wykazuje z czym wojska te mogą napotkać problemy w kampaniach przeciwko Moskwie. Mimo że w skład dywizji wchodziło sporo dragonów – i to z doświadczonego regimentu szefostwa Czarnieckiego – regimentarz nie miał pod swoją komendą klasycznej piechoty, a także artylerii. Dodatkowym problemem był to, że i armia litewska, którą wspierały oddziały koronne Czarnieckiego, miała poważne braki w tychże formacjach.




poniedziałek, 23 grudnia 2013

Ciągnie wilka do lasu... czyli powrót do blogowania

Blisko rok temu ogłosiłem zakończenie działalności niniejszego bloga. W owym czasie byłem już zmęczony formułą blogowania, wydawało mi się, że nie było większego sensu ciągnąć skrobania w tym internetowym kącie. Ciągnie jednak wilka do lasu, oj ciągnie. Wiele się przez ten rok zmieniło, jednak teraz zaczęło mi się cknić do napisania od czasu do czasu mniej lub bardziej historycznej notki. Postanowiłem więc powrócić do blogowania i reaktywować blog Kadrinazi.
Mogę mieć tylko nadzieję, że spotka się to z akceptacją ze strony Czytelników - w końcu pisanie dla siebie jest przyjemne, ale jeszcze przyjemniejsze gdy ktoś to czyta. Oczywiście pozostaniemy przy klimatach XVII-wiecznej wojskowości, pojawiać się będzie też sporo o grze figurkowej "Ogniem i Mieczem" Wargamera, przy której tworzeniu jestem nieco zaangażowany. Wpisy będą się jednak pojawiać z mniejszą regularnością niż to miało miejsce w poprzedniej odsłonie, w końcu obowiązki młodego ojca pochłaniają sporo czasu ;)

Pozdrawiam i (już niedługo) zapraszam do lektury

Michał 'Kadrinazi' Paradowski

czwartek, 27 czerwca 2013

[Tablica ogłoszeniowa] Trzciana rocznicowo

Z okazji rocznicy bitwy pod Trzcianą (tak, to dzisiaj, a nie 25 czerwca...) chciałbym udostępnić artykuł z mojej książki, dotyczący zagadnienia strat szwedzkich w tej bitwie. Mam nadzieję, że zainteresuje Czytelników, a może nawet zachęci do zapoznania się z całością pracy ;) Załącznik do ściągnięcia z tematu o książce na forum historycy.org
Temat na forum historycy.org

czwartek, 13 czerwca 2013

[Tablica informacyjna] Nowe plany książkowe

Pierwsze egzemplarze książki wysłane do czytelników, egzemplarze autorskie wędrują do Szkocji, pora więc brać się za coś innego - stąd i drobne ogłoszenie. Oczywiście najważniejszym wydarzeniem dla mnie będzie w tym roku pojawienie się Kadrinazi Juniora (przełom sierpnia i września), jednak plany pisarskie są i to dosyć rozbudowane:

I. Przede wszystkim nowy dodatek do "Ogniem i Mieczem", zatytułowany "Potop". Trzy nowe armie, nowe podjazdy i scenariusze, sporo informacji historycznych. Mam przyjemność pisać sporą część materiału do tego podręcznika. Wydany zostanie dzięki nowej kampanii na Kickstarterze (zarówno polski jak i angielski podręcznik), która zapewne ujrzy światło dzienne w przyszłym roku.Oprócz tego sporo nowych dywizji, podjazdów a i nowa armia ukażą się jeszcze w tym roku, dzięki niedawno zakończonej kampanii Kickstarterowej angielskiej wersji podręcznika. Tu także sporo pracy, ale znaczna część już napisana.

II. Nowym projektem autorskim będzie druga książka, nad którą powoli zaczynam pracować. Zastanawiałem się nad kilkoma pomysłami, ostatecznie zdecydowałem się na zagadnienie związane z moją ukochaną jazdą. Będzie to jednak ujęcie bardziej popularno-naukowe, aczkolwiek oparte o liczne źródła z epoki. Poniżej wstępny plan pracy:

Zapomniana jazda Rzeczpospolitej
Rajtaria i arkabuzeria w armiach koronnej i litewskiej 1579-1717
Wstęp
Część Pierwsza. Zagadnienia organizacyjne.
I. Sclopetarii, rajtarzy, kiryśnicy, arkabuzerzy… Kwestie terminologii.
II. Regimenty i kompanie. Organizacja i wielkość jednostek.
III. Zbrojno i gęsto dając ognia. Wyposażenie i taktyka.
IV. Kto, gdzie i za ile. Zagadnienia zaciągu i żołdu.
Część Druga. Działania bojowe.
V. Skromne początki. Kampanie Stefana Batorego.
VI. Inflanty, Moskwa, Mołdawia, Prusy. Panowanie Zygmunta III.
VII. Nie ustąpili rajtarowie! Wojny i plany Władysława IV.
VIII. Wojna, wojna nigdy się nie zmienia. Panowanie Jana II Kazimierza.
IX. Niechciana formacja. Rządy Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana III Sobieskiego.
X. Zwinięte chorągwie. Koniec służby za panowania Augusta II Mocnego i Stanisława Leszczyńskiego.
Podsumowanie
Bibliografia


Książka ta jednak nie ujrzy światła dziennego wcześniej niż w drugiej połowie przyszłego roku, może nawet później. Trzymajcie kciuki ;)


niedziela, 12 maja 2013

[Tablica informacyjna] Książka na wydaniu/ By Fire and Sword

No i wreszcie się doczekałem polskiego debiutu książkowego. Pracę można już zamawiać na stronie wydawcy, w przedsprzedaży obowiązuje 20 % rabat. Wysyłka od 5 czerwca. Nie będzie to lektura najlżejsza, mam jednak nadzieję, że zainteresowanym przypadnie chociaż po trosze do gustu.
http://napoleonv.pl/opis/4053735/studia-i-materialy-do-historii-wojen-ze-szwecja-1600-1635.html

A w międzyczasie bardzo fajnie rozwija się kampania Kickstarterowa "By Fire and Sword" czyli angielskiej wersji 'Ogniem i Mieczem'.
http://www.kickstarter.com/projects/1729776659/by-fire-and-sword-historical-tabletop-wargame

Zmierzamy właśnie do odblokowania zupełnie nowej armii! Padłem też 'ofiarą' post-Salutowego żartu ekipy z wargamera, jako że moja facjata trafiła na pierwszą z darmowych figurek dostępnych na KS. Mam za swoje, za to .że nie dałem Sośnie dojść do słowa...
http://www.youtube.com/watch?annotation_id=annotation_210886&feature=iv&src_vid=i0QH7O2Kj3I&v=i0QH7O2Kj3I#t=20m47s

czwartek, 11 kwietnia 2013

[Tablica informacyjna] Książka na ukończeniu.

Jak już kiedyś pisałem, od czasu do czasu wykorzystam blog jako tablicę informacyjną (a nie tylko do żartów...).
Wreszcie oddałem do wydawcy (Napoleon V) ukończoną książkę (ma być w sprzedaży od maja, wysyłka od czerwca). Jako że się zbyt mocno rozpisałem, musiałem dokonań cięć w tekście i parę artykułów wyleciało (załapią się do kolejnych książek...). Jeszcze dopieszczam szczegóły, ale ilość artykułów się nie zmieni. Poniżej uaktualniony spis treści:

1. Wstęp
2. O terminologii słów kilka…
3. Słownik nazw geograficznych
4. Szwedzkie sztandary zdobyte przez wojska polskie i litewskie w okresie 1600-1629
5. Organizacja armii szwedzkiej w Inflantach w sierpniu 1601 roku
6. Armia szwedzka w Inflantach latem-jesienią 1609 roku. Organizacja i liczebność
7. Rolle popisowe rajtarii Mikołaja Korffa w okresie 1617-1635
8. Przyczynki źródłowe do organizacji i liczebności armii szwedzkiej w Inflantach i Kurlandii 1617-1618
9. Dragonia w armii szwedzkiej w okresie 1621-1629
10. Wykaz wojska Jego Królewskiej Mości wysłanego do Inflant. Komputy armii litewskiej w Inflantach w 1622 roku
11. Popis wojska wszystkiego Gustawowego [Inflanty 1625 rok]
12. Woysko Kwarciane na polu w Roku 1626
13. Armia szwedzka w Prusach latem i jesienią 1626 roku
14. Artyleria armii koronnej w wojnie 1626-1629
15. Popis Woiska dziewiąci tysięncy… [1626 rok]
16. Zeznanie Krzysztofa Zawadzkiego [grudzień 1626 roku]
17. Komputy armii litewskiej w Inflantach 1626-1628
18. Pułki jazdy koronnej w czasie wojny o ujście Wisły 1626-1629
19. Prezidia Wojskiem JKM opatrzone. Garnizony armii koronnej w Prusach [połowa 1627 roku - początek 1628 roku]
20. Zeznanie porucznika Pawła Strusia z 1627 roku [fragmenty]
21. Organizacja armii koronnej w Prusach w pierwszej połowie 1627 roku w oparciu o Comput Woyska K[róla]. J[ego]. M[ości]. Koronnego
22. Armia szwedzka w bitwie pod Tczewem – 7 (17) - 8 (18) sierpnia 1627 roku
23. Regestr wojska nieprzyjacielskiego. Armia szwedzka w Prusach w lipcu 1628 roku
24. Armia szwedzka w bitwie pod Górznem – 12 lutego 1629 roku
25. Armia koronna w bitwie pod Górznem w 1629 roku w relacjach szwedzkich
26. Comput Woyska J.K.M [w 1629 roku]
27. Designatio der Polnischen Armee wie die im Julio diess 1629 Jahrs befunden
28. Zagadnienie strat armii szwedzkiej w bitwie pod Trzcianą 27 czerwca 1629 roku
29. Popis [części] jazdy koronnej z 15 września 1629
30. Organizacja armii koronnej w Prusach w 1629 roku według rachunku skarbu koronnego
31. Armia szwedzka w Prusach i Inflantach w 1635 roku. Przyczynki źródłowe do organizacji i liczebności.
32. Bibliografia


Jak tylko kniga będzie dostępna nie omieszkam poinformować.
http://napoleonv.pl/opis/3533611/studia-i-materialy-do-historii-wojen-ze-szwecja-1600-1635.html

wtorek, 2 kwietnia 2013

Podwójny prima aprilis...

Już dobrze po północy, mamy 2 kwietnia, więc wypadałoby wyjaśnić dowcip... Nic mi nie wiadomo o odkryciu jakiegokolwiek diariusza dotyczącego wojny o ujście Wisły, tym bardziej przez profesora którego nazwisko tłumaczy się na język polski jako 'żart'. Nie będzie też reaktywacji bloga - użyłem go by nieco uwiarygodnić żart. Bardzo dziękuję za miłe komentarze które pojawiały się na blogu, FB i na maila - mam nadzieję, że się za dowcip nie pogniewacie, ja tam uważam że był przedni... Jednocześnie mogę Was zapewnić, że wszystkie dokumenty źródłowe które pojawią się w mojej książce (a ta ukaże się - jak się wszystko dobrze ułoży - jeszcze w połowie roku) są oryginalne i żaden nie jest wytworem mojej wyobraźni. Przyznam jednak, że nie obraziłbym się, gdyby okazało się, że ktoś znalazł nieznany do tej pory diariusz z okresu 1626-1629.

Pozdrawiam serdecznie, z uśmiechem na twarzy!

Michał 'Kadrinazi' Paradowski

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Nowe, nieznane źródło do wojny 1626-1629 - po raz pierwszy publikowane!



Proszę nie traktować poniższego wpisu poważnie, był to tylko żart na 1 kwietnia ;)
Blog miał pozostać zamknięty, ale ostatnie odkrycie dokumentu źródłowego wymaga od mnie, chociaż na chwilę, otwarcie podwojów tegoż bloga. Akurat mam wolne z pracy, dysponowałem więc chwilą żeby dokończyć tłumaczenia i po prostu musiałem się tym podzielić w moim internetowym kącie.
Pod koniec 2012 roku szwedzki  badacz z uniwersytetu w Uppsali – profesor Class Skämt – znalazł w zbiorach Krigsarkivet w Sztokholmie nieznany do tej pory diariusz z pierwszej połowy XVII wieku. Składał się z 17 gęsto zapisanych kart, w języku niemieckim. Niestety, dokument przetrwał do naszych czasów w bardzo złym stanie, wiele z kart jest poważnie uszkodzonych, przez co znaczna część tekstu jest nieczytelna. Co gorsza, zniszczeniu uległa też większość strony tytułowej, na której, jak sądzi profesor Skämt – oprócz tytułu widniało i nazwisko autora. Część tytułu przetrwała jednak próbę czasu, można ją przetłumaczyć jako [na służbie? w służbie?] Króla J[ego] M[ości] Sigismunda III [Zygmunta III] w Prusach począwszy od Roku Pańskiego 1626.
Lektura fragmentów dokumentów przynosi niesamowite wręcz odkrycie. Anonimowy autor (z kontekstu wynika, że to niemiecki szlachcic z Kurlandii lub Inflant) w okresie wojny o ujście Wisły 1626-1629 służył w Prusach w szeregach regimentu rajtarii Mikołaja Abramowicza! Mimo że zapis do którego możemy dotrzeć jest fragmentaryczny, można w nim odnaleźć zapiski dotyczące walk pod Gniewem w 1626, Czarnem i Tczewem w 1627, Górznem (zapisanym jako Gurzno) i Malborkiem w 1629 roku. Niestety dwie karty dotyczące roku 1628 są praktycznie w całości zniszczone – karty uległy zalaniu i odczytać można tylko pojedyncze słowa.
Miałem tą niesamowitą przyjemność, że profesor Skämt zapoznawszy się z moim blogiem i odnajdując tam zapiski o regimencie Abramowicza rozpoczął ze mną korespondencję na temat tego dokumentu. Dzięki temu mam możliwość zaprezentowania kilku fragmentów (once again, many thanks for that Class!). Pozwoliłem sobie jednak dosyć uwspółcześnić język, tłumaczenie samo w sobie było trudne, nie miałem siły na stylizację językową. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone…
[I. Bitwa pod Gniewem (Mewe)]
Skoczyliśmy pędem za kopijnikami [husarią – K.] nie zważając na gęsto strzelającą piechotę szwedzką. Nasz kornet [z kontekstu wynika, że autor diariusza służył w leibkompanii samego Mikołaja Abramowicza] zbliżył się na odległość strzału [z pistoletu?] po czym daliśmy potężnie ognia i nasz oddział zawrócił , a za nami do ataku [karakolu?] ruszył kornet pana Slipenbacha [jeden z rotmistrzów w regimencie Abramowicza]. [Tu znaczna część karty zniszczona, ale można odczytać dolny fragment] zginął wtedy pan Jacob Szmey i pan Wolmar Rippenbach, nie mniej niż pół tuzina pachołków [zapewne pocztowi z pocztów rajtarskich  - K.] a i wiele koni zostało zabitych i postrzelonych.
[II. Bitwa pod Czarnem (Hammerstein)]
Na widok zbliżających się [szwedzkich] rajtarów daliśmy salwę z arkebuzów. Kilku spadło z koni, ale to nie zatrzymało ataku. Wpadli między nas, siekąc i strzelając z pistoletów. Porucznik Butlerr [z osiadłych w Kurlandii Butlerów? – K.] został ranny przez szwedzkiego oficera i chorąży [brak nazwiska] przejął komendę. Niektórzy z nas zaczęli już podawać tyły, sam muszę przyznać, że bałem się o własne życie, gdy wtem z pomocą nadeszli nam kozacy [Cossagen – czyli jazda kozacka] z dzikim okrzykiem wpadając na Szwedów. Zjawił się też pan Oberstenweichmeister [major z regimentu Abramowicza, nie udało mi się niestety ustalić jego nazwiska – K.] ze swoim kornetem i razem odparliśmy Szwedów, biorąc jeden sztandar i kilku jeńców.
[III. Popis  całego regimentu Abramowicza – 5 kornetów – w lipcu 1629 roku w czasie walk pod Malborkiem]
Pan Oberszter [pułkownik – K.] powitał nas miłymi słowy, po czym w towarzystwie oficerów [dowódców kornetów? – K.] przejechał wzdłuż szeregów. Było nas nie więcej niż 300 rajtarów w 5 kornetów, a przecież winno być więcej niż 600 [według etatu – K.] . Tu i ówdzie pan Abramowicz [Herr Abramowitz] zatrzymywał się i zamieniał kilka słów z niektórymi z nas. I przy mnie przystanął na chwilę i rzekł: Tuś mi panie bracie [co wspiera tezę, że autor diariusza był szlachcicem – K.] jakże tam rana, nie dokucza ci? [z fragmentarycznych zapisków z początku roku wynika, że rajtar został ranny w nogę w czasie bitwy pod Górznem] na co odrzekłem: Nie ma już śladu, gotowym do bitki. Na co pan Oberszter rzekł: Bardzo dobrze! Po czym ruszył dalej.
Dokument wymaga dalszego wnikliwego badania, co może jednak być o tyle trudne, że jego fatalny stan wyklucza zdigitalizowanie czy nawet wykonanie fotografii. Biorąc jednak pod uwagę, że to zupełnie nowe, nieznane do tej pory, źródło dotyczące tak wojny o ujście Wisły jak i historii rajtarii koronnej, pozostaje mieć nadzieję, że jak największa część dokumentu zostanie w przyszłości odzyskana i opublikowana. Oczywiście będę w kontakcie z profesorem Skämtem i postaram się zamieścić nowe informacje jak tylko czegoś się dowiem.

sobota, 12 stycznia 2013

Styczniowe ogłoszenia (OiM i nie tylko)



Miało nie być więcej wpisów, ale korci… potraktujcie to więc tylko jako tablicę ogłoszeniową, gdzie od czasu do czasu wrzucę informację o moich bazgrołach czy nowościach związanych z OiM. Nie oznacza to reaktywacji bloga, po prostu najłatwiej trafić do potencjalnych odbiorców właśnie tutaj.

I.  Po długich bojach i znojach udało się wreszcie opublikować drugą darmową armię do OiM. Są to dzielni najemnicy i milicjanci z królewskiego miasta Gdańska w czasie ‘Potopu’. W odróżnieniu od Kurlandii tym razem można wystawić zarówno podjazd jak i dywizję. Wargamer przygotował nawet specjalne zestawy rajtarów i muszkieterów gdańskich, które przedpremierowo będzie można kupić jutro na turnieju w Warszawie. PDF armijny do ściągnięcia ze strony gry:

II. Miło mi poinformować, że pojawiła się wreszcie internetowa strona firmy 15 mm.pl, nowej polskiej firmy figurowej, zajmującej się  zarówno wargamingiem historycznym jak i fantasy. Jako pierwsze w ofercie firmy pojawiły się bardzo klimatyczne krasnoludy, nic więc dziwnego że przez sentyment do moich kochanych brodaczy muszę o tym napisać. Zachęcam do obserwowania poczynań tej firmy, pierwsze modele są naprawdę świetne:

III. Blog co prawda zamknięty, ale teksty z niego na coś się przydadzą. Od czasu do czasu niektóre wpisy można przeczytać na facebookowym portalu Historykon. Jak to mówią w przyrodzie nic nie ginie. Zachęcam więc do czytania i przez Facebooka.
Kolejny z blogowych wpisów – dotyczący bitwy pod Kiesią (Wenden) w 1578 roku – po odpowiednim rozszerzeniu i ozdobieniu kilkoma ilustracjami ukaże się w najnowszym numerze ‘Kwartalnika Sarmackiego’. Będzie do przeczytania online i pobrania w marcu.

To tyle ogłoszeń, pozdrawiam!
Michał ‘Kadrinazi’ Paradowski