sobota, 19 grudnia 2015

Odsiecz której nie było


Pora na mit niezwiązany z husarią, a najbardziej bodaj przereklamowaną formacją wojsk Rzplitej – lisowczykami. Nad fenomenem tej lekkiej jazdy i internetowymi zachwytami nad nią pochylimy się innym razem. Dziś zajmiemy się tzw. pierwszą odsieczą wiedeńską, wspaniałą bohaterką memów i demotywatorów. Z mitem tym co prawda pięknie rozprawił się prof. Henryk Wisner, ale najwyraźniej gros internetowych entuzjastów elearów polskich nie czyta za dużo książek na ten temat, więc może wpis na blogu się przyda.
20 sierpnia 1619 roku książę Siedmiogrodu, Gabor Bethlen, wypowiada wojnę Habsburgom austriackim. Jesienią tegoż roku zdobywa Górne Węgry, a w Preszburgu[1] w jego ręce wpadają węgierska insygnia królewskie. Następnie łączy się z dowodzoną przez Henryka von Thurna armią zbuntowanych stanów, czeskich, morawskich i śląskich[2], po czym sprzymierzeni rozpoczynają oblężenie Wiednia. Ich armia to ok. 40 000 żołnierzy, stolicy Austrii broni tylko 2000 wojaków.
Z odsieczą Habsburgom przybywają jednak lisowczycy, najęci w Polsce. Ich silne zgrupowanie – zależnie od źródeł liczące od 2200 do 10 000[3] lekkiej jazdy – wkracza do Siedmiogrodu i 23 listopada w bitwie pod Humennem (Humiennem) rozbijają osłaniającą kraj armię[4] Jerzego Rakoczego. Lisowczycy ścigają rozbite wojska siedmiogrodzkie i oblegają pokonanego wodza w zamku Makowica. Nie są jednak w stanie zdobyć umocnionego miejsca i wycofują się. Następnie Polacy zaczynają niemiłosiernie łupić tereny Koszyc, zostawiająca za sobą szlak pożogi i rozpaczy . Tu doszło do sporu między lisowczykami – niektórzy chcieli ruszać do Austrii lub na Śląsk, inni dalej walczyć w Siedmiogrodzie, jeszcze inni wracać do kraju. Propozycja tych ostatnich przeważyła. Po złupieniu okolicy zgrupowanie wycofało się w stronę Polski. Pod Duklą doszło do konfliktu wśród lisowczykowego towarzystwa. Zgrupowanie rozbiło się na cztery mniejsze ‘pułki’, które samodzielnie próbowały przedostać się do Polski. Niewątpliwie ważną rolę w decyzji lisowczyków o odwrocie miał rosnący opór ze strony Siedmiogrodzian. Jerzy Rakoczy odtwarzał swoje rozbite oddziały, nadciągały nowe jednostki pod Gyorgy Szecym, okoliczni chłopi atakowali polskich ciurów rozjeżdżających się w poszukiwaniu żywności.
Co tymczasem działo się pod Wiedniem? Legenda pierwszej odsieczy wiedeńskiej mówi o tym, że na wieść o lisowczykach i ich akcjach w Siedmiogrodzie, książę Bethlen zwinął oblężenie Wiednia i pośpiesznie wycofał się do kraju. Prawdziwa przyczyna jest jednak zupełnie inna. W obozie oblegających panowała bowiem zaraza, która wybuchła najpierw wśród Czechów a potem rozprzestrzeniła się na inne oddziały. Okolice miasta były spustoszone i wyniszczone, szybko zaczęło brakować żywności. Późna jesień – ze względu na warunki pogodowe jak obfite opady deszczu i silny wiatr  – nie była też najlepszą porą na prowadzenie operacji oblężniczej. Sami Siedmiogrodzianie – których wojska składały się w znacznej części z jazdy – i tak odgrywali marginalną rolę w oblężeniu. 5 grudnia Bethen odchodzi spod Wiednia na czele swoich wojsk, kierując się na Górne Węgry. Niedługo potem podejmuje zresztą negocjacje z cesarzem Ferdynandem II i 6 stycznia 1620 roku podpisuje z nim 9-miesięczny rozejm.
Sami lisowczycy chwalili się – w liście do Ferdynanda II – tylko zwycięską bitwą, nie przyszło im jednak chełpić się tym, że odegrali decydującą rolę w kampanii. Widzimy zresztą, że dość pośpiesznie wycofali się z terenu Siedmiogrodu, łamiąc wręcz rozkazy swojego cesarskiego pracodawcy, który nakazywał im złączyć się ze swoją armią polową. Poseł lisowczyków, wysłany do Zygmunta III z prośbą by ten pozwolił wrócić najmitom do kraju, twierdził wręcz, że nie byli oni przygotowani do dalekiej wyprawy: pozbawieni pieniędzy, bez dostatecznej ilości ekwipunku a nawet kowali do podkuwania koni. Doszło wręcz do tego, że lisowczycy mieli prosić polskiego króla o przysłaniu im kwarcianej jazdy i piechoty, która miała ich osłaniać na wypadek ataku nadciągających sił siedmiogrodzkich
Nie było więc żadnej pierwszej odsieczy wiedeńskiej, a tylko krótkotrwały i krwawy rajd na teren Siedmiogrodu, który dodał kolejne historie do legendy lisowczyków.




[1] Dzisiejsza Bratysława.
[2] Stany dolnoaustriackie nie zdążyły na czas przysłać swoich oddziałów pod Wiedeń.
[3] Pierwsza liczba wydaje się jednak podejrzanie mała, druga zapewne wlicza także luźną czeladź.
[4] Ok. 7000 żołnierzy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz