wtorek, 9 stycznia 2018

Duńsko-polski regiment pana Rutgera


Niejednokrotnie pisałem na blogu o tym, jak to wzięci do niewoli żołnierze jednej armii byli wcielani w szeregi przeciwnika – proceder ten był szeroko stosowany w XVII wieku (i nie tylko…). W dzienniku Rutgera von Ascheberga[1] możemy przeczytać bardzo ciekawy przykład takiego procederu. Szwedzki oficer opisał w nim bowiem jak utworzył swój regiment dragonii na służbie Karola X Gustawa. Zaiste była to międzynarodówka…
16 sierpnia tegoż roku [1659 r.] po gwałtownym szturmie zdobyłem duży statek duński, na którym były dwie kompanie piechoty składające się z stu dziewięćdziesięciu pięciu ludzi, oraz dwóch kapitanów, dwóch poruczników, dwóch chorążych, znajdowały się tam również dwie chorągwie i przynależni podoficerowie z regimentu [piechoty] feldmarszałka [Hansa] Schacka.  
Wedle zwyczaju z epoki, szeregowców wcielono w szeregi armii szwedzkiej – podjęli zaraz służbę i utworzyłem z nich cztery kompanie dragonów. Co ciekawe, pomysł zyskał akceptację samego Karola X Gustawa który nie tylko pozwolił mi na to, ale też uczcił mnie jeszcze do tego dwoma kompaniami Polaków, tak że nadspodziewanie zyskałem sześć kompanii dragonów. Skąd owi nieco zagadkowi Polacy? To zapewne owoc sukcesów Douglasa w Kurlandii, oficer ten miał w lipcu 1659 roku wysłać do Szwecji 800 Polaków/Litwinów, ujętych tu i ówdzie w Kurlandii. Co ciekawe, zaradny pułkownik szybko zadbał o żołnierzy, postarałem się też, by w ciągu sześciu tygodni mieli pełne umundurowanie, uzyskawszy jeszcze taką łaskę, że miałem dwa regimenty jazdy i jeden dragonów, którymi dowodziłem.



[1] Polskie tłumaczenie przygotował i opracował Wojciech Krawczuk – polecam już zresztą to źródło na blogu. 

2 komentarze:

  1. Ciekawe jak wyglądała wierność i morale takich oddziałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej jak każdego innego oddziału w danej armii, żołnierze w tym okresie rzadko mieli poczucie 'przynależności'.

      Usuń